bieganie

Michał napisał:

@Romek: jakie za szybko? pomyśl teraz, że wyruszamy niższym tempem gdzieś w dal. Można tak wtedy biec do śmierci.

No i właśnie o to chodzi (zamieńmy na razie śmierć na 50km)
Jednak jak teoria mówi, to wcale nie takie proste - przy naszych pulsach nie pracujemy nad zasięgiem (i nad tłuszczem )

Michał napisał:

@Karol i Romek i pewnie Asia: poznańska i grodziska połówka są obowiązkowe, myślę że się Romek do Poznania przekonasz jak pobiegniemy razem.

Sie zobaczy

Wracając do tematu jak kalkulator ciężki, to może być nawet w bieganiu przydatny:) A przy okazji mógłbyś spróbować zmienić nałóg na biegacki, ale musiałbyś coś pobiec więcej oprócz niedzieli.
Fajnie dopinguje posługiwanie się jakimś programem, ja zaczynałem od poniższego. Ten zaczynał z bardzo małego obciążenia, a i tak kosztował mnie wiele trudu.
Link do programu Skarżyńskiego
Pulsometr może Cię obecnie tylko załamać, bo pewnie przy wysiłku Twój puls nie mieści się w żadnych tabelkach. Nie ma co na puls patrzeć tylko jak powiedział jeden murzyński klasyk z Kenii "zaperdalac ceba"

Łukasz, spowalnianie i smarki nikomu nie wadzą. Jak nie przestaniesz przepraszać to Ci uciekniemy następnym razem
A co do przygody biegackiej
każdy ma swój styl i biega jak lubi albo lubi jak może biegać, ja zaczynałem za ostro i ciągle coś mnie łupało, bolało i łapałem kontuzje po czym przerywałem na kilka miesięcy
Poczytałem trochę, poprzeglądałem Sieć i zacząłem próbować
W moim przypadku sprawdziły się baaaaaaaaaaaardzo wolne biegi z przerwami na marsz
kilometr pokonywałem w 8 minut po czym 1-2 minuty maszerowałem
i tak po 1-2km co tydzień więcej a w niedzielę próbowałem dalej z większą ilością marszu
i nic na siłę - jak nie dajesz rady to marsz, jak coś boli poczekaj jeszcze jeden dzień (najlepiej idź na basen)
Programy/plany treningowe są dobre jednak mają jedną pułapkę - potrafimy zbytnio się do nich przywiązywać, czasem pozwalamy aby definiowały nasz cel. Tymczasem najważniejsze jest słuchanie Siebie, swojego ciała. Podobnie jest z Endo - wyłączyłem publikacje, bo bieg ma być dla mnie a nie jestem przekonany czy potrafiłbym biegać rozważnie czując bacik ambicji

No i jeszcze zajawka ultra (nie mogłem się oprzeć):
Relacja na żywo po 70km
"Stary, to jest jakiś etap zombi, przed chwilą straciłem świadomość, szedłem na automacie, na chwilę odzyskałem i zadzwoniłem do ciebie. Robię dwa/trzy kroki i nie wiem, gdzie jestem, za chwilę znowu i tak cały czas. Odcina mnie zupełnie, o niczym nie myślę, nie wiem, gdzie jestem..."