O fajny pomysł! Oba filmy widziałam, aczkolwiek sposób pozyskiwania zapachów w "Jasminum" bardziej mnie przekonuje

Wczoraj akurat kupiłam pomarańcze, więc będzie surowiec do prób.
Śledząc Wasz wątek winny widzę, że kolejny pasjonat wina zacznie przemieniać, a właściwie przelewać teorię w praktykę. No no, jak tak dalej pójdzie, to może nasze Mieczewo zasłynie z win? Takie Chianti... pod Poznaniem. No dobra, rozpędziłam się za bardzo
Odnośnie SLOW FOOD - jestem za. Niestety jest to coraz trudniejsza sztuka... Czasem złoszczę się sama na siebie, że nie delektuję się jedzeniem, tylko jem w pośpiechu, jakby mi talerz miał odjechać sprzed nosa
I jeszcze na koniec - zapachy. Zawsze zwracam na nie uwagę. Zapach jest dla mnie bardzo ważny i ostatnio byłam mega szczęśliwa, bo wreszcie poczułam zapach ziemi. Bieganie po lesie dostarcza wielu takich wrażeń, o każdej porze roku inne. Zapach to jest coś, co pamiętam np. do dziś pamiętam jak pachniało poziomkami w Puszczy Rominckiej, choć było to wiele lat temu

Dlatego bardzo spodobał mi się pomysł zabawy Jarosława.
Pytanie: ile czasu czekałeś zanim zalałeś skórki? I jakie mniej więcej proporcje? Jestem kompletnie zielona w temacie, co widać...
I jeszcze mam pytanko w kwestii degustacji wina: dziś chyba zabierzemy się za "Biedronkowca". Czytałam opis wina, który zamieścił Greg (degustacja wina Bellatrix 2009). Z tego, co zrozumiałam wino spoczywało w karafce przez cały czas tzn. przez ocenę "trzech nosów"? A dopiero potem zostało przelane do kieliszków i posmakowane?
Jeśli tak było, to ile czasu upłynęło pomiędzy kolejnymi "nosami"?
Wiem, wiem, pytania śmieszne, ale chcę się przyłożyć do wieczornego próbowania