No to pociągnijmy naszą zabawę dalej, kolejny przedstawiciel win białych „Quinta de Sao Cristovao’ rocznik 2008 wino z portugalskiej Estremadury.
Ocena wstępna: butelka wąska, elegancko etykietowana z ładną grafiką na etykiecie, informacja interesująca i kompletna, korek - konglomerat z dyskami naturalnymi. Otwieram…….
Wygląd: bez zarzutu – powierzchnia żywa, wino klarowne, kolor czysty, jasno żółty.
Raczej ruchliwe, wyraźne perlenie wskazuje na jego młody wiek, prawie nie płacze.
Zapach: w pierwszym odczuciu delikatny, ale niezbyt przyjemny (coś jak mokry mop od zmywania podłogi), zamknięty, ale szybko się otwiera, z leciutkim drożdżowym tłem. Po napowietrzeniu staje się przyjemny, najpierw wybijają się niedojrzałe, zielone jabłka, i cytryna. Później dołączają do nich banany i ananas. Zapach leżakowy niewyczuwalny - jak to z młodymi , białymi zwykle być powinno. Choć bliżej końca butelki pojawiło się skojarzenie ze śwież młóconym ziarnem , a przy ostatnim łyku to był już zapach jaki unosi się przy śrutowaniu zboża. Trwałość zapachu raczej skromna, ulotna, wino nie jest wyczuwalne z większej odległości. Aromat pospolity, choć po staranniejszej i dłuższej analizie przestaje być odpychający i tuszuje pierwsze niemiłe wrażenie.
Smak: Wino jest typowo obiadowe, natychmiast pobudza slinianki. Jest wytrawne, lekkie, słabo alkoholowe co sprzyja jego konsumpcji w towarzystwie ryb i innych owoców morza. Taniny gładkie, słabo uwydatnione, natomiast szkielet kwasowy dobry, wino sprężyste i rześkie. Goryczka bardzo subtelna, a całość jest przyzwoicie wywarzona. Długość średnia. Wino zbudowane jest przeciętnie, ale do posiłku wystarczająco. Jest uczciwe i przystępne . W posmaku zostawia dziwny ślad – coś jak krochmal, lub pył na zębach - może to jest to, co określono jako „mineralny posmak” , ale wrażenie jest umiarkowanie interesujące. Odpowiednio je wyceniono, można zrobić mały zapasik, ale bez przesady.
Po podliczeniu punktów wyszło tylko 78 /100 . Myślę, że oceniłem je zbyt ostro, zwłaszcza punkty za wygląd dałem zbyt oszczędnie , bo wino jest co najmniej „przyzwoite”. Kwestia srebrnego medalu jest dla mnie zagadką, bo na taki medal zasługują wina punktowane znacznie wyżej, będzie trzeba uważniej się przyjrzeć konkursom winiarskim nadającym te tytuły. Mam przeczucie że dystrybutor ma cos wspólnego z tymi medalami.
Zastosowane przez producenta szczepy winogron są mało znane i niezbyt charakterystyczne, ale budują w pamięci nowe zapachy i smaki, dla których dotąd nie miałem odniesienia. Klimaty te nie przystają do wcześniej pitych win, ale są dość ciekawe i rozszerzają bibliotekę smaków i zapachów.
nil nisi bene