Info dla grega
W nawiązaniu do tematu dość pospolitkowatego, i taniego wina białego z „B”.
Jeśli jeszcze trochę zostało, to mam w swoich notatkach cudeńko, którego wprawdzie dawno już nie robiłem, ale pamiętam ciągle ten smak i aromat. Spróbuj sam, na pewno także Ania będzie zainteresowana,, bo to wielka atrakcja, zwłaszcza gdy zostanie ślicznie opakowana.
Do 5 litrowej butelki wrzucamy ok. 500 g mocno zwiędniętej mięty pieprzowej (świeżo zebraną wiąże się w pęczek i wiesza u powały na ok. 3-4 dni. W ostateczności można dać jakieś 300 g suszonej, z zielarni). Miętę zalewamy 3,5 litrami delikatnego, białego wina i wzmacniamy całość ok. 200 ml spirytusu. Całość maceruje się ok. 2 tygodnie po czym przefiltrowuje przez filtr do kawy i butelkuje. Takie wino-nalewki są trwałe (ok. 15% alk) i bardzo aromatyczne.
Pamiętam że robiłem takie jeszcze z szałwii, bazylii i kwiatów lipy. Największym powodzeniem cieszył się jednak nastaw na melisę z porzeczkami czarnymi, ale w tym przepisie były chyba inne proporcje, więc muszę poszukać notatek, by nie palnąć niepijanego głupstwa.
Spróbujcie zrobić koniecznie – pole do eksperymentów praktycznie nieograniczone
nil nisi bene