bieganie

Więcej
2014/03/11 14:15 #6974 przez Ubuntu
Replied by Ubuntu on topic bieganie
czesc chlopaki (bo dziewczyny jakos ostatnio chyba nie biegaja)

U was pewnie teraz zaczyna sie robic fajnie - bardziej sucho, wiosennie, sloneczko, las pachnie zyciem, za chwile bedzie sie zielenic, az chce sie wtedy biegac. Najgorsze warunki macie za soba a najpiekniejsze przed wami. Chcialbym teraz sie tam pojawic choc na pare tygodni ...

U mnie z kolei najpiekniejsze sie konczy, a niebawem zacznie sie pieklo. Na razie wieczorem, kiedy biegam jest ciagle ponizej 30-tu stopni, ale juz przekroczylismy dla mnie magiczna bariere 23 celsjuszy od ktorych temperatura wplywa na bieganie. Przy interwalach moje tetno siega - nie jak kiedys max 160 - ale wczoraj 173, przy temperaturze zaledwie 26 stopni i wilgotnosci tylko 40%.

Jeszcze ze dwa-trzy tygodnie, temperatura wieczorem dojdzie do 30 tu stopni i bieganie nie bedzie juz satysfakcjonujacym popychaniem swoich mozliwosci w gore, tylko walka - plytki oddech, wielkie oczy, pot lejacy sie tak szybko ze ocieranie go juz nie bedzie mialo sensu.

A za dwa miesiace juz nigdy nie zejdzie ponizej 30ki, a dojdzie do tego wilgotnosc 70-90%. Wtedy to juz bedzie tylko zalosne udowadnianie sobie ze "jeszcze ten kilometr przebiegne" ... skonczy sie normalne bieganie.

Bede musial wtedy sie przesiasc do srodowiska wodnego - planuje nauczyc sie plywac, porzadnie, dobrze technicznie, szybko. Moze przezuce sie na aquathlon.

Ubu

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2014/03/13 10:31 #6975 przez Jacek
Replied by Jacek on topic bieganie
@ Rafał- Chyba jednak biegają ale nie z nami ;) Ania biega sama i pewnie nas "zajeździ" jak do nas dołączy, Jagoda znaczy moja żona w tym tygodniu biega ze mną w Mieczewie, Kamila znaczy sąsiadka spod lasu widzę ostro zrzuca kilogramy pod osłoną nocy wieczorami, U Asi tylko kolejki po Nomi (jak przyciął Admin ostatnio :P ) Tomek chyba ostro walczy na siłowni, Karol z Czołowa też chyba zajęty a my z Michałem 32km w sobotę na m-c przed maratonem w W-wie. Aa! jeszcze Roman ......... coś cieniuje ostatnio :whistle: Odnośnie pogody u Ciebie to faktycznie europejczyk może się pogubić w tych temperaturach i wilgotnościach. Masz dobry pomysł ze zmianami w bieganiu. Trzeba próbować czegoś nowego i zbierać doświadczenie. Najważniejsze żebyś miał komfort psychiczny że dobrze robisz. @ Michał - masz już trasę? dzięki za jędrne uda cokolwiek to znaczy :woohoo:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2014/03/13 11:10 #6976 przez Michał
Replied by Michał on topic bieganie
Z Romkiem pakowaliśmy na orbitrekach:)

Jeśli chodzi o sobotę: trasy brak, bo trochę od pogody zależy, a póki co prognoza sugeruje wilgotność jak u Arabów - ma lać psiamać i to nie byle jak. Będziemy biegać ile się da w naszym lesie. Kiedyś jak go obiegłem wyszło 27km, więc trochę pokluczymy, pokombinujemy i nabiegamy co trzeba.

To że będziemy biegać dużo nie znaczy, że ktoś na jakiś fragment nie może się przyłączyć, jak zwykle zapraszamy.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2014/03/13 14:22 #6977 przez Ubuntu
Replied by Ubuntu on topic bieganie
Zeby wam chlopaki poprawic nastroj przed waszym 32 km, opowiem o moim wczorajszym 34 km w temp 31 stopni :)

Doznalem wczoraj cos jakby objawienia, dotyczacego co sie dzieje z myslami i strona mentalna podczas biegania. Wiadomo, ze od pewnego momentu (u mnie jakies 15-20 km) organizm wysyla delikatne sygnaly mowiace ze nogi nie sa ze stali. Potem zaczyna sie atak frontalny (cos okolo 25 km) kiedy bola rozne czesci ciala typu miesnie, sciegna, kolana i podstepny mozg wysyla juz mocne sygnaly typu (na pewno naderwales sobie sciegno, jak jeszcze pobiegniesz 3 km to zalatwisz sobie kolana na amen, jak nie odpuscisz teraz to bedziesz sie leczyl przez 2 tygodnie ... itp). Jesli kilka-kilkanascie razy przekroczylo sie bariere 25-30 km to juz wiadomo, ze mozg tylko blefuje :)

Ale potem zaczyna sie dziac cos dziwnego. Po przekroczeniu tego "progu bolu" mozg wie ze nas juz nie oszuka, staje sie bierny, wpada w otepienie i nastepuje cos co nazwalbym "mentalna ucieczka od bolu". Mozg nie mysli juz o bolacych kolanach, plucach rozsadzanych przez wysokie tetno, naciagnietych sciegnach tylko sie od nich jak najdalej "odsuwa" i nastepuje porzucenie czesci motorycznej organizmu przez mozg, ktory wynajduje sobie "tematy zastepcze". Moje ulubione to matematyka biegowa (np jesli na 30tym kilometrze przyspiesze o 10 sek i tak utrzymam do konca, to o ile szybciej przybiegne na 42 kilometrze i na jakim tetnie bede finiszowal), albo przypominanie sobie rozmow z roznymi osobami sprzed kilku dni i co im obiecalem zalatwic, sprawdzic, gdzie to znajde i jak to zrobie. A w tym czasie nogi zwalniaja tempo, krok zaczyna byc rozchwiany, nierowny, ciezki, ramiona opadaja i plecy zaczynaja bolec, oddech staje sie za szybki i nierowny - biegniemy wolniej, mniej optymalnie i sie meczymy. To poteguje przeswiadczenie ze jestesmy strasznie zmeczeni i do niczego.

Lekarstwo polega na ciaglym swiadomym wysilku woli (z naciskiem na slowo "ciagly" tj co kilka sekund) zeby mentalnie "wejsc" tam skad mozg uciekal - w te rozsadzane bolem pluca, bolace kolana, rozpadajace sie lewe biodro, rozpieprzone uda - nakierowal je na wlasciwe dzialanie. Tylko mozg moze zmusic cialo do prawidlowej postawy (miesnie core), skrocenia kadencji i sterowania jak stopy laduja na podlozu (kolana i biodra), wyrownaniu oddechu i dostosowania go do tempa i kadencji (bolace pluca i nierowny oddech) , docisnieciu miesni ud zeby poprawic / zwiekszyc tempo. I nagle okazuje sie ze wcale nie jestem tak zmeczony jak mi mozg wciskal, wystarczylo tenze mozg zapedzic do roboty i non stop wsluchiwac sie w miesnie, sciegna, stawy, postawe, stopy i kadencje, tetno i oddech. Ale jest to rzeczywiscie cholernie meczace - psychicznie, i wymaga ciaglej koncentracji jak podczas bardzo szybkiej jazdy samochodem.

Wczoraj tak "bawilem sie" z soba przez ostatnia z trzech godzin biegu i cwiczylem takie wewnetrzne negocjacje. Gdzies w 2/3 dystansu ze wzgledu na temperature zaczalem odczuwac rozsadzajacy pluca palacy bol. Zastanowilem sie, czy gdybym byl rozwalony na kanapie i czul taki piekacy bol to bym krzyczal, panikowal, dramatyzowal - nie, byloby nieprzyjemnie ale do wytrzymania. Wiec wyobrazilem sobie, ze wlasnie leze na kanapie i to co czuje jest do wytrzymania - pomoglo.
Potem gdzies na 25ym kilometrze tetno podjechalo mi bardzo wysoko, wiec pomyslalem sobie ze gdzies na takim dystansie zawsze budzilo sie u mnie lewe biodro i mi dopieprzalo, i zaczalem wyczekiwac tego bolu, chcialem zeby juz wystapil, wtedy moglbym skoncentrowac sie na biodrze a nie na szalejacym tetnie. No i biodro nie zawiodlo :)
Gdzies po przekroczeniu 30 km, kiedy na ostatnich 5 km przyspieszylem, zaczela sie taka ogolna granica wydolnosciowa (miesnie, pluca i tetno - wszystko razem) i wtedy wyobrazilem sobie ze to "zwykly" trening tempowy na 20 km podczas ktorego biegam znacznie szybciej i to nie 5 tylko 15 km. I bez problemu wytrzymuje. Wyobrazilem sobie ze biegne majac przed soba duza stalowa kule o srednicy 2 m i ja piersia popycham - dlatego czuje taki ogolny opor. Pomyslalem, ze ten opor jest dobry i powinienem go czuc - bo to znaczy ze nadal biegne. No i starajac sie czuc ten opor (czyli po naszemu "napierac") uruchomilem to co opisalem wyzej - mentalnie wszedlem w te najbardziej bolace miesnie i wymuszalem na nogach utrzymanie tempa, kadencji, rytmu - i jakos psiamac dobieglem, choc wydawalo sie to wbrew prawom biologii.

Tak sobie mysle, ze oprocz samego biegania po lesie, diety sportowca, jakis zajec z rozciagania czy jogi dla biegaczy, przydalyby sie zajecia z psychologii wysilku, z kims kto sie naprawde zna na rzeczy od strony praktycznej. Mozna sie wiele nauczyc a my jakos niezdarnie, po omacku to probujemy wymacac.

Ubu

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2014/03/13 22:24 #6978 przez Ania
Replied by Ania on topic bieganie
Niesamowite jest to, co piszesz! Gdy ktoś obserwuje Cię w czasie biegu nie domyśla się jakie demony ze sobą walczą :evil: Tak chyba kształtuje się charakter...
Zastanawiam się nad dwiema rzeczami - gdzie przebiega ta granica, bo to musi być chyba cienka linia, między sztuczkami, jakie robi nasz mózg, a rzeczywistym wyczerpaniem organizmu. W którym momencie to robi się niebezpieczne?
Druga rzecz to - hm, moje mikrodystanse - nawet przy 6km czasem sama ze sobą staczam małą walkę, mechanizmy podobne, choć wiadomo - nie ma co porównywać mrówki ze słoniem - ale po przeczytaniu Ciebie z ciekawością spróbuję ignorować niektóre sygnały z mojego mózgu. Wiem tylko jedno, że ostrego bólu przy kolanie zignorować się nie da :angry:
Kiedy wrócisz do Mieczewa to biegi przez las, te wszystkie górki i pagórki będą dla Ciebie niczym, ciekawe jak zmienią się Twoje odczucia, postrzeganie dotychczasowych warunków biegania. Pewnie będzie to plaaaaża :P

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2014/03/14 09:23 #6979 przez Jacek
Replied by Jacek on topic bieganie
@Ubu, Ania - Poruszacie temat który mnie zadziwia! do tej pory nikt o tym nie pisze a jest KLUCZOWY w bieganiu! moje doświadczenie "myślenia biegowego" jest podobne w zasadzie jestem cały czas na podsłuchu i zawsze pokonuję ból mięśni "w głowie" i o dziwo zawsze działa. Rafał masz bogatsze doświadczenie z którego skorzystam bo moje kończy się na dystansach do 20km na treningu. Bóli stawów nie miewam lecz zdecydowanie przerwę trening jeśli się takie pojawią :) Myślenie w bieganiu jest najistotniejsze bo pozwala mi rozwijać się a ciało musi mnie słuchać. Współpraca jest interaktywna i staram się tak regenerować aby na następnym treningu być entuzjastyczny tzn. czuć parę i nie zaczynać biegu jak zdechlak :S ( mentalny oczywiście). Ciekawie jest poczytać o Waszych cennych doświadczeniach z różnych perspektyw. Mrówka i słoń nie istnieją. Mechanizm pokonywania swoich słabości jest budujący i każdy z nas walczy ze swoimi tak samo, z takim samym zapałem i ze swoimi możliwościami :) A propos bólu mięśniowego to tylko dwie partie mięśniowe nie dadzą się przetrenować i można je katować codziennie bez obawy przetrenowania. Oczywiście konsekwentnie są najtrudniejsze do rozwoju. Mięśnie brzucha i łydki. Pozostałe wymagają regeneracji i rozsądnego procesu odnowy. Skoro tak często Rafał pokonujesz te bóle mięśniowe to jutro zrobię to też i Michał pewnie też :woohoo: , jak się zmęczymy i nie damy rady ciągiem to zachaczymy do Ani i nas pociągnie z jakieś 6 km :woohoo: .

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Czas generowania strony: 0.313 s.