Nie może to być, aby w polskiem dworze miodu zacenego w loszku uświadczyć nie było siły. Toż samotrzeć większym wyzwaniom sprostawszy czas i ku miodom flasze gotować.
Dostarczę Waszeci mailem (

) instrukcyje zacne i wielce pomocne. Między pergaminami owemi znajdziesz Waść wyjatek z „Kórniczanina” drukiem w XIX stuleciu wydawanego, o warzeniu miodu traktujący. Skonfundowany ogromnie jestem wyjątkiem z instrukcji owej, jakoby dwie dusze od żelazek w ogniu rozpalać nakazującym i które to żelażce ogniste w brzeczce miodowej ugaszonym być winne. Maglownik z manufaktury Philipsa nijak do czynności owej nie nada się.
Przy głosie bedąc, ku serc pokrzepieniu dodać muszę, iż miodu sycenie od wszelakich robót winiarskich łatwiejszym jest, śmieci nie czyni a i białogłowom roboty wielkiej przy sprzątaniu nie przydaje, jeno w sakiewce spustoszenie straszliwe czyni, atoli onemu spustooszeniu zapobiec można snadnie wew promocyje (

) wielkie na miody utrafiwszy.
Post scriptum et pro memoriam:
Atoli, by zachętę do zażywania zacnego i tęgiego miodu w Waszmościach rozkrzewić ku rozwadze Waszem przepowiem jako to w mojem doświadczeniu miodosytniczym atrakcyje bywały.
Najprzedniejszym miodkiem z jakim onegdaj zmierzyć mi się przyszło, był niezwykły napitek z wymrożenia przedniego trójniaka powstający. Ambrozja ta królewskim półtorakom pola dotrzymywała a tęgością i te znamienite miody przewyższała. Instrukcyja czynienia onej wielce tajną była, a nieskomplikowane uczynki skrywała. Oto w naczynie wielkie lać zalecała przedniego, a odstałego miodu, nie gorszego trójniakowi i sagan ów w śnieg z solą zakopać nakazywała. Gdy zemróz ogromny igły lodowe w miodzie uczynić zdołał, lać przez rzeszoto trunek ów polecała, co by od zmarzniętej wody zacny ten likwor oddzielić. Oj przedni był to trunek, któren serce krzepił i językowi giętkości przydawał, atoli z nogami przykrość straszliwą czynił, do ławy pijących przykuwając. Szczęściem wielkim kompanija przy szabli czasu tamtego już nie chadzała, bo kiejby karabele za trzecią nogę robić zaczęły, upadek przyrtrafił by się snadnie każdemu. Zaiste instrukcyja wzmiankowana krupy lodowe zebrać też nakazywała, jako że w cieple tając, doskonały, słodki napój dawały, po prawdzie niegodzien on był głowy podgolonej, ale pacholętom i młódkom do picia był zdatny.
Ku dalszej zachęcie Waszmościowie mili, miodosytnię „ U Rajców” wspomnę. Wielce zasłużone dla mieszczan poznańskich i żaków ze wszystkiech akademii w miodach się lubujących było to miejsce. W samym Rynku miejskim, opodal ratusza naszego, gdzie trakt na Wronki idący początek swój ma, przybytek ów trafić była sposobność. Wew szynku tem mnogość miodów zadawanych była ogromna a gliniane szklanice w pamięci mojej sentymenta wielkie wzbudzają po dzisiejsze czasy. Wielka to szkoda ,że szynkwas ten podupadł był tak szpetnie i w roku Pańskiem 2002 podwoje swe zamknął.
I na ostatek, by o słuszności sycenia miodów we dworze utwierdzić Waszeci na stan szkatuły wspomnę. Oto jest, za litrowy bukłaczek przedniego miodku półtorakowego we składzie od osiemdziesięciu do sta złotych polskich położyć trzeba. Dla dwójniaków i pięćdziesiąt za litr małym wydatkiem będzie. Pospolite trójniaki po trzydzieści złotych stoją, a dopiero za niegodne Waszych gardeł czwórniaki mniej dwudziestu zawołają. Zaprawdę powiadam , iż dobry miód z barci świerzo pobran a w promocyjach zakupion, mniej jedenastu złotych za kilogram czyniący, wielkie różnice w wydatkach Waszech poczyni, jako też odpowiednio za litr swoich własnych miodów za jedenascie, siedem pięć i trzy złote raczyć się będziecie. Co zatem idzie, niemal po dzięsięciokroć majątku ochronicie.
Dla królewskiego półtoraka wielka to dysproporcja cenowa powstaje, jeno tych dziesięciu lat leżakowania nijak obejść się nie da, atoli skromniej nacząć przygodę ową nam przyjdzie.