No nareszcie wynegocjowałem dostęp do kompa
No to co my tu mamy:
Vinkon - Wino kupię jutro, ale interesujące są krajowe wina gronowe ( to bardzo ciekawy wątek do dyskusji), z tymi z Vinkonu nie wiąże wielkich nadziei, bo tradycja produkcji takich napojów sięga głębokiego PRL-u i pewnie wiele sie nie zmieniło. Z wyjątkiem ceny
i opakowania - bo skoro "barolo" kosztuje 20,- to produkt z Vinkonu musi być nie lada rarytasem

Mnie zainteresowało zupełnie coś innego w ich ofercie : pasteryzowane soki zageszczone w opakowaniach 25 litrów. Jeśli jakościowo są dobre (eksporter) to sporo pracy z owocami można zaoszczędzić - a ilość akurat na 2-3 winiarzy mieczewskich (taki pomysł na spółdzielnię, czy coś w tym stylu)
Rodzynki w winie - to nie jest spóżniony temat, bo dla poprawy smaku wielu win nawet do gotowego, klarownego wina dodaje się rodzynki w trakcie leżakowania (tyle, że maceruje się winem całe rodzynki, a jeśli wino jeszcze pracuje,to z przyczyn ekonomicznych w ruch idzie blender)
Temat niepełnej butli - przy słabych winach napełnienie butli pod korek to konieczność, przy mocnych; vide moje beczkowe (coś koło 20%) nie ma to znaczenia. Z ostrożności należy jednak przestrzegać tego zalecenia. Optymalnym rozwiązaniem jest zlewanie wina do coraz mniejszych naczyń , ale trzeba je mieć
Ilość osadu - Romku, opisałeś główny powód dla którego nie stosuję wiader do fermentacji. Tym powodem jest kłopotliwe ściąganie wina. Ja wolę wielkie szklane balony (50l). sciągam wtedy, gdy widzę, że zaczyna osiadać najdrobniejsza frakcja (to ta biała kreska na wierzchu osadu) Jeśli złapie się odpowiedni moment to poóźniej osad to tylko taki drobny pył na samym dnie.
Konkluzja - poczekać jeszcze tydzień, ściągnąć wężykiem czyste wino, dodac niemiksowane rodzynki i trochę kupnego białego wina by nie przesadzić z wolnym miejscem w butli.
Póżniej ćwiczenia relaksacyjne, medytacja...... Jak daktylowiec skończy (a pracuje szybko) przyjdzie czas na prace kiperskie.