WINO DOMOWE

Ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie – można przygotować wino specjalnie do długiego leżakowania. Najgorsze w takim procederze jest jednak to, że przez pierwsze trzy lata takie wino jest prawie niezdatne do picia i prawie zawsze w butelkach pojawi się mniejszy lub większy osad. Trzeba mieć spory zapas innych win, by temu problemowi sprostać. No i jeszcze dobry dekanter i sporo naczyń leżakowych lub beczek, by butelkować dopiero w trzecim roku). Większość win domowych w swój najlepszy moment konsumpcyjny wchodzi w drugim roku – później już zaczynają tracić swoją soczystość i owocowość i zmierzają w kierunku „Ice Tea”

Dziś odkorkowałem butelkę wina od Romka. Widziałem, ze miał on spore wątpliwości czy mi ją dać, bo chyba nie jest zadowolony sam z efektu. Podkreślał wielokrotnie, ze coś mu w nim nie pasuje, ale to błędne przeświadczenie, bo wino o wdzięcznej nazwie „JOPEK” wcale nie jest wadliwe choć zaskakujące bez wątpienia.

Pierwsze zaskoczenie – kolor. Bardzo nasycony wpadający w odcienie fioletowo-niebieskawe. Znaczyć to może, że JOPEK jest gronowy i to z którejś starodawnej odmiany drobnoowocowej, bo czuć w nim garbniki ze skórki (niestety także z pestek i szypułek - a winogrona nie były jeszcze dojrzałe !!! co w Polsce jest normą winiarską )
Aromat nieco ciężki, ale nie przykry – ja bym powiedział że zbliżony do Cabernet Franc choć trochę zaciąga Beaujolais Nouveau z tymi ichnimi fiołkowymi nutami.
Trochę za mocno alkoholowe ale nawet starając się skrytykować z całej mocy to wino nie bardzo jest się czego czepiać.
Smak : wyczuwalny jest wyraźny cukier resztkowy, który nie idzie w parze z aromatem. Wino powinno być drapieżnie wytrawne aby nastąpiła harmonia. Ma ciekawy posmak, który przywodzi na myśl czarne jagody. Trochę w podtekście wyczuwa się niestety nuty jakiegoś styropianu czy innego tworzywa sztucznego.
Ogon paskudnie krótki i słaby co oznacza pewnie spore rozcieńczenie moszczu.

Podsumowanie
Chciałem być krytyczny i włożyłem w tą recenzję maksimum złej woli, ale nie da się tego wina źle ocenić. Jest poprawne i nie należy go skreślać na samym początku jego życia . Ja bym popchnął je w kierunku francuskich win z Bordoux – czyli lekkie siarkowanie i kupaż z jakimś bardzo wytrawnym winem o pełnym ciele. Do tego trochę beczki w płynie i ze dwa lata spokoju.

Naprawdę jest niezłe – powinieneś być z niego naprawdę zadowolony, gratuluje.

P.S.
Prawdziwa ocena, to konfrontacja w ciemno z niezależnym gronem jurorek i jurorów. Sam drżę przed realizacją pomysłu "mieczewskiego festiwalu winiarskiego' Może być sporo niespodzianek

Phi, styropianem się przejmujesz.... któreś moje z aronii dostało notę "aromat zblizony do podkładów kolejowych".
Twój pomysł na kupaż z mocno aromatycznym winem to spore ryzyko. "JOPKOWI" potrzeba ciała, a nie dodatkowych walorów oddziałujacych na nos. Spróbuj jeszcze raz ściągnąc całość do wiadra, a potem wlej do butli przez lejek z większej wysokości tak by złapało sporo kontaktu z powietrzem (tylko nie w garażu bo połapie jeszcze oleje i farby do bukietu)To powinno radykalnie przewietrzyć styropian i pomóc w tej kwestii. A tak po prawdzie, czy to wino miało jakiś kontakt ze styropianem ?