SERY - REAKTYWACJA
Atak na przyczółek mleczarski w Konarskich został odparty, próba obejścia przeciwnika od strony Czołowa też nieudana. Po prostu beznadziejnie z mlekiem – nie ma i już !
Z tej całej wściekłości wracając z pracy kupiłem 4 kartony pasteryzowanego mleka (w sklepie z terierem) i dla wprawki, zrobiłem sobie włoską ricottę , tyle że nie z serwatki tylko z pełnego mleka. Ot takie serowarskie przedszkole…..
Do garnka wlać 4 litry mleka, wstawić na ogień, w ¼ szklanki wody rozpuścić łyżeczkę kwasku cytrynowego i szczyptę soli (taką męską szczyptę – coś koło płaskiej łyżeczki)
Wlać kwasek do mleka i spokojnie ogrzewać się przy kuchni mieszając zawartość płynnym, falującym ruchem, by później nie było kłopotu ze skrobaniem spalenizny. I tak aż prawie do zagotowania. Gdy już skrzep w postaci drobnych kłaczków się pojawi, zmniejszyć ogień i chwilę jeszcze utrzymać w stanie „tuż przed wrzeniem”. Zdjąć z ognia i odstawić na 10 minut do stężenia. Na durszlaku rozwiesić pieluchę i zawartość garnka wylać weń. Zawiązać rogi i powiesić do odcieknięcia – prościej już się nie da sera zrobić – no to nawet nie przedszkole serowarskie jeno żłobek..
Hmmm, jutro zobaczę co z tym serkiem zrobić, albo na świeżo, albo z ziołami albo jak ricotta salata do dojrzewania pójdzie – obaczym.
A ricotta w zawieszeniu wygląda tak: