Pogoń za wilkiem za nami, trzeba więc popełnić małą relację.
Mieczewo reprezentowali Renata, Grzegorz i ja - Beata. Takie imię miałem wydrukowane na numerze, bo numer odziedziczyłem po jakiejś Beacie, która nie pobiegła. Na szczęście nikt na trasie nie krzyczał do mnie "Beataaa dasz radeee!!!" .
Bieg 10km odbył się ścieżkami WPN w okolicach Jeziora Góreckiego. Tereny te są piękne, ścieżki równe, przewyższenia dosyć wymagające. Bieg zaczynał się i kończył przy Stacji Ekologicznej , zaraz koło takiego stromego zejścia nad jezioro, zejście to odegra swoją rolę w biegu...
Ustawiłem się na końcu stawki, przez pierwszy kilometr raczej treptałem niż biegłem, bo ludzi było dużo a ścieżki wąskie. Było gorąco i parno, tyle że cienia pod dostatkiem bo w lesie. Widać było że bieg był z tych popularnych bo dużo ludzi już na początku niedomagało i musiało przejść do marszu. Ja sobie powoli wszystkich wyprzedzałem, a pomagał mi w tym mój ciężki i sapiący oddech - ludzie się obracali przestraszeni, co to za miech albo parowóz i robili mi miejsce:)
Ogólnie miałem wrażenie, że cały czas jest z górki, były ze dwa podbiegi, które rozpędziły oddech i serce, ale poza tym było w porządku. Ale nie może być tak, by były same zbiegi a meta była w miejscy startu. Na sam koniec został wspomniany stromy podbieg, potem 50 metrów i meta. W sumie fajna sprawa - ta meta powodowała, że ludzie wbiegali na tę górkę jak na skrzydłach. Po skończeniu biegu poszedłem sobie na tę górkę dopingować ludzi i miałem dużo frajdy
Po imprezie drożdżówki, chleb ze smalcem i inne takie. I przemówienie p.burmistrz.
Bardzo fajna impreza, polecam.