Studnia. I co dalej?

Z wodą w Mieczewie jest kłopot – to już wiemy. I jak sobie z tym radzimy? Ja poniżej opiszę moje doświadczenia.

Zakładam, że studnię już mamy. Ale czy to oznacza koniec problemów? Czy takiej wody z całą pewnością możemy używać do celów gospodarczych (czyli mycia się, zmywania naczyń)? Czy odważymy się naszą wodę wypić albo np. podać naszemu dziecku? Przecież jak ją przegotujemy to mamy wrażenie, że wszelkie zawarte w niej bakterie unicestwimy. A jednak ja bym raczej nie zaryzykował. Umówmy się, że mamy na razie bazę, która wymaga pewnej dalszej obróbki (dla Tych, którzy uczestniczyli w naszej wycieczce do Browaru, mamy tzw. brzeczkę, a nie gotowe piwo). Na wstępie polecam wykonanie badania tego co wypływa z naszej studni. Mówiąc badania mam na myśli dwie kwestie. Po pierwsze badanie fizykochemiczne, które określa cechy fizyczne jak: barwę, mętność, zapach, pH, przewodność elektryczną oraz oznacza stężenie związków chemicznych takich jak: azotany, azotyny, amoniak, żelazo, mangan, twardość ogólną (czyli stężenie w wodzie CaCO3), chlorki, siarczyny oraz wyznacza tzw. utlenialność. Po drugie badania mikrobiologiczne określające ogólną liczbę bakterii oraz specyficzne grupy bakteryjne jak Coli, Escherichia Coli, czy paciorkowce kałowe. Ok, tyle teorii o badaniach. Gdzie można je wykonać? Np. w sanepidzie, bywa też, że firmy zajmujące się uzdatnianiem wody posiadają własne laboratoria. Ja jednak polecam Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Rzetelne badania, przystępna cena (150 zł za badanie fizykochemiczne + 150 za badanie mikrobiologiczne), czas wykonania zwykle 2 do 3 dni, miła obsługa. Ja wykonałem takie badanie jeszcze zanim się do Mieczewa wprowadziłem. I co się okazało? Wyniki poniżej.

 

Niestety nie za dobrze. W wodzie surowej (tej prosto ze studni) znajdują się w ilości przekraczającej normę: azotany oraz mangan. Dodatkowo woda jest dość twarda, choć mieści się w normie.

Azotany – skąd się biorą – odpowiedź jest prosta. Pola są przecież nawożone, a azotany są jednym z podstawowych składników nawozów. Niestety dla człowieka spożywanie wody z podwyższoną zawartością azotynów nie jest za dobre. Polecam artykuł http://www.stow-czystawoda.pl/publi54.php.

Mangan też nie jest fajny. Oprócz tego, że spożywanie wody z podwyższoną jego zawartością jest szkodliwe, to istnieją opinie, że szkodliwe jest też używanie takiej wody do kąpieli pod prysznicem, ponieważ zawarty w wytwarzającym się aerozolu jest wdychany do płuc. To mangan najczęściej jest odpowiedzialny za czarne osady na naczyniach, na rękach.

Wysoka twardość wody nie sprzyja z kolei instalacji, gdyż powoduje wytwarzanie się dużych ilości kamienia kotłowego.

Co z taką wodą zrobić? Uzdatnić. Ale to nie takie proste. Usunięcie manganu, który zwykle występuje w wodzie razem z żelazem tradycyjnie usuwa się za pomocą odżelaziacza. Problem w tym, że złoże w takim urządzeniu regenerowane jest za pomocą nadmanganianu potasu, który jest silnie bakteriobójczy. A ja mam przydomową oczyszczalnię, więc każda regeneracja spowodowałaby degradację wytworzonej tam flory bakteryjnej. Wspólnie z firmą znaleźliśmy rozwiązanie, którym było urządzenie zbudowane na bazie tradycyjnego zmiękczacza lecz z innym rodzajem złoża, a mianowicie Crystal Right. To złoże zeolitowe oprócz właściwości zmiękczających usuwa z wody żelazo, mangan, amoniak oraz koryguje pH. A co najważniejsze jest regenerowane za pomocą chlorku sodu – czyli soli kuchennej, która jest neutralna w stosunku do bakterii. W ten sposób rozwiązała się kwestia manganu oraz nadmiernej twardości. Taka woda nadaje się już w pełni do celów gospodarczych. Ale, żeby woda była w pełni zdatna do picia należało usunąć z niej azotany. Rozwiązania są dwa. Jedno bardziej profesjonalne – montaż kolejnego urządzenia na bazie zmiękczacza lecz ze złożem jonowymiennym do usuwania z wody azotanów – regeneracja też chlorkiem sodu. Innym rozwiązaniem jest zastosowanie filtra opartego o odwróconą osmozę i stosowanie tak uzdatnionej wody tylko do celów spożywczych. Początkowo zastosowałem to drugie rozwiązanie, bo posiadałem już taki filtr, ale po przeprowadzeniu badań okazało się, że skuteczność usuwania azotanów przez odwróconą osmozę wynosi około 70%. Teoretycznie to nie tak źle. W wodzie surowej stężenie azotanów wynosiło 55 mg/L, a norma to poniżej 50mg/L. Z tym, że stężenie w wodzie surowej nie jest stabilne. Gospodarz wysypie więcej nawozu i stężenie się zwiększy, a wtedy metoda usuwająca 70% okazać się może nie wystarczająca. Poza tym spełnienie normy to jedno, ale zawartość azotanów powinna być moim zdaniem jak najniższa (idealnie poniżej 10mg/L). Nie za bardzo byłem chętny do montażu kolejnego dość kosztownego urządzenia i wpadłem na takie rozwiązanie, aby w jednym urządzeniu zastosować dwa złoża: jedno Crystal Right do zmiękczania i usuwania manganu i jednocześnie drugie do neutralizowania azotanów. Podczas rozmów z różnymi firmami i fachowcami okazało się, że co prawda teoretycznie powinno to funkcjonować, bo jedno złoże regeneruje się chlorkiem a drugie sodem, ale w praktyce nikt tego jeszcze nigdy nie próbował i nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za powodzenie tego przedsięwzięcia. Znalazłem jednak osobę (pracownika jednej z firm), która pomogła mi mój autorski projekt wcielić w życie. Z 40 litrów złoża Crystal Right z mojego urządzenia „odsypaliśmy” 12 litrów i w to miejsce wsypaliśmy złoże jonowymienne na azotany. Oczywiście głowica urządzenia wymagała dostrojenia. Zabrało to trochę czasu bo to projekt pierwszy raz wcielany w życie, więc wszystko metodą prób i błędów. Ale udało się. Badania dały dobry wynik. Azotany zredukowane o około 90%, a pozostałe parametry też ok. Generalnie badania powtarzam co roku i od czasu zastosowania mojego rozwiązania wyniki zawsze są w porządku. Zgodnie z zaleceniami woda do badań pobierana jest tuż przed regeneracją złoża, więc kontroluję wodę w teoretycznie najgorszym momencie (stąd stosunkowo duża twardość), w innych momentach pracy filtra woda może być tylko lepsza.

Co do badań mikrobiologicznych – tutaj nigdy nie miałem problemu. Badania dawały wyniki w normie. W razie problemów z nadmierną ilością bakterii można zastosować lampę UV, ale nie wiem jak to wygląda w praktyce bo nigdy nie miałem potrzeby, aby ją zastosować. Dodam tylko, że do celów spożywczych używam tylko i wyłącznie wodę z filtra z odwróconą osmozą. Co prawda w przypadku azotanów 70 % skuteczność nie była zadowalająca, jednak w przypadku innych zanieczyszczeń, w tym bakteryjnych, filtr ten powinien sobie z nimi poradzić. Niestety skład wody surowej może się zmieniać i nie sposób tego kontrolować codziennie. Mogą pojawić się w niej inne związki czy też bakterie, a spożywając wodę po osmozie dodatkowo się zabezpieczamy. Są oczywiście różne teorie na temat wody z filtra osmotycznego, np. że jest to woda zbyt czysta i nie zawiera minerałów. Napisano już na ten temat nie jedną książkę i nie moim celem jest narzucanie jakiejkolwiek teorii za jedynie słuszną. Osobiście używam go od 7 lat

To tyle moich doświadczeń. Przepraszam za obszerność artykułu, ale myślę, że materia tego wymaga. Komentarze oczywiście mile wskazane. Na pytania w miarę możliwości postaram się odpowiedzieć. W razie potrzeby proszę też o kontakt osobisty, chętnie, na ile to będzie możliwe, doradzę, albo chociaż skieruję do właściwych osób.