Ja już sam nie wiem, czy my o winach piszemy w nalewkach, czy o nalewkach w winkach...
Ale chyba tu prezentowaliśmy nasze odkrycia...
Dziś w kórnickim "owadzie" przystanąłem na chwilkę przy winkach...
Uwagę moją (a w ślad za nią i rękę!) przyciągnęła butelczyna o hiszpańskim rodowodzie...
Pata Negra Reserva z prowincji Valdepeñas.
Rocznik 2006.
W składzie 100% tempranillo.
Szczep szlachetny, lubiany przeze mnie (i przez Romka, z tego co pamiętam...?).
Początkowe wrażenie: barwa ciemna, dojrzale wpadająca w fiolet.
Wizualne wrażenia bez większego zarzutu... Może troszkę za bardzo "przydymione", ale bez przesady.
Początkowy nos - mało ciekawy...
Wino zamknięte. Korka albo wcale albo mało co "widziało"...
Po chwili daje się jednak bardziej otworzyć.
Cudów nie ma, nie czarujmy - ale czuć troszkę dym z wędzarni, troszkę skóry... Tytoń...?
Po jakichś kilkudziesięciu minutach pierwsze owoce...
Wniosek: winko do intensywnego napowietrzania. Przelać do karafki na godzinę przed kolacją...
No i smak...
Jest poprawne, popularne, nienadzwyczajne.
Jak dla mnie troszkę za wodniste i wbrew opisowi na kontretykiecie za mało zbalansowane.
Finisz bez aksamitu, raczej cierpki...
No nie zachwyca, na kolana nie zwala.... Ale nie można krytykować go całkowicie... Ma bowiem coś z wina, niewątpliwie tempranillo!
Ale.... Właśnie!
No jest drugi biegun tej historii... 17,99 PLN!
No Szanowni Państwo, w tym przedziale cenowym -to powiedziałbym - baaardzo doooobreeee!
Przy zachowaniu warunku wczesnego otwarcia, aby nie ulec pierwszemu, błędnemu wrażeniu zapachowo-smakowemu - całkiem smaczne.
Godne polecenia, do czerwonego mięska, do tapas, grillowanego steka...
A drugi kieliszek... to już nawet i do sera.
A trzeci kieliszek...
No, no, no....
Tak czy siak w tej relacji ceny do wrażeń - zdecydowanie polecam....
Nawet na kolację do przyjaciół...