Pasztety

A może ktoś pielęgnuje umierającą (mordowaną przez stoiska w marketach) sztukę wytwarzania domowych pasztetów. Pasztetnicy (zwłaszcza polujący na zające) wzywam Was do klawiatur. Czas podzielić się swoimi tajemnicami kulinarnymi.
No i oczywiście czas też podzielić siię trofeami myśliwskimi

No to dla zagajenia podam ogólne zasady wytwarzania pasztetów wieprzowych.
Pasztet wyrabia sie z podgardla, ścinków chudego mięsa, niewielkiej ilości tłustego boczku, wątroby, płuc i nerek. Wątrobę i płuca gotuje się oddzielnie, krótko około 15 minut, gdyż dłuższe gotowanie mogłoby powodować twardnienie i gorzknienie wątroby. Pozostałe kawałki mięsa gotuje się do miękkości. Następnie ugotowane mięso i podroby oraz przyrumienioną cebulkę mieli się przez maszynkę o najdrobniejszym możliwym sitku. Często mieli się mięso więcej razy dla osiągnięcia maksymalnie dużego rozdrobnienia. Zmieloną masę przyprawić trzeba do smaku solą, pieprzem i dodać bułką tartą lub suchą wymoczoną w wodzie. Inne przyprawy stosuje się rzadko, choć pasztet doprawić można odrobiną gałki muszkatołowej lub imbiru w zależności od upodobań. Do doprawionej masy mięsnej dodawać trzeba surowe jajka , które utwardzają masę mięsną. Pasztety zapieka się w foremce lub słoiku.

Z pasztetem - nie z zającem. Mam pasujące białe wino do pasztetów a nie do zajęcy

Rozumiem, ze ten emotikon oznacza u ciebie brak przepisu – oto on:

Jednego zająca sprawić, wrzucić do wielkiego garnka z wodą . Do tego trzy marchewki, pietruszka, seler, cebula i stawiasz na małym ogniu. Po godzinie gotowania dorzucasz kilogram podgardla wieprzowego, a po drugiej godzinie 30 deko wątróbki drobiowej i podroby z zająca. Piętnaście minut później wyłączasz, wrzucasz do wywaru dwie czerstwe bułki i czekasz aż całość ostygnie. Oddzielasz wszystko co jadalne od tego co niejadalne (zwłaszcza śrut źle robi na zęby) i mielisz w maszynce na gładko. Dodajesz sól, pieprz, gałkę muszkatołową i jagody jałowca (zmielone), wbijasz 4 jaja. Całość trzeba wymieszać i włożyć do foremki „keksówki” wyłożonej papierem do pieczenia (ze trzy foremki z tego wyjdą) i przykrywasz alufolią. Zapiekasz 1,5 godziny w piekarniku. Gdy ostygną , jedną pakujesz za pazuchę i na szagę przez pola biegiem do mnie. Reszta będzie u mnie (chleb i wino)