Fakt bezsporny: nie wziąłem pod uwagę dofinansowania – a to zmienia wyliczenie. Jednakże z drugiej strony trzeba pamiętać o „koszcie pieniądza” Wysoki koszt inwestycyjny ponosimy jednorazowo na początku okresu rozliczeniowego, a przy niskim koszcie inwestycyjnym i wyższych kosztach użytkowania obciążenie jest rozłożone na lata.
Z tematów dodatkowych jest jeszcze kwestia kompresora - mam wrażenie, że powinien być większy, bo po pełnym rozrośnięciu się złoża wzrosną zapewne opory ruchu tarcz. Jeśli po krótkiej przerwie zarosną kieszenie powietrzne, to takie koło może mieć problem z pierwszym obróceniem i ścięciem przerostu. Cały system nie ma mechanizmu umożliwiającego wymuszony obrót tego złoża, a to przy odrobinie pecha może skutkować bardzo nieprzyjemną awarią. Ciekawi mnie czy producent ma jakiś plan „B” w sytuacji gdy jednak trzeba będzie „siłowo” obrócić to koło, by zapoczątkować jego pracę oraz czy jest jakiś system powiadamiania o takiej awarii.
I ostatnie zdanie, w mojej opinii odciek powinien przed ostatecznym zrzutem trafić do jeszcze jednego zbiornika (taniego, zwykłego, podziemnego), który buforowałby zrzut i umożliwił pobranie tego oczyszczonego ścieku oraz pozwolił na ewentualną interwencję w sprawie zagrożeń bakteriologicznych (to jest możliwe !) – wtedy można by pomyśleć o faktycznym wykorzystaniu takich ścieków.
W prezentowanym rozwiązaniu wykorzystanie oczyszczonego ścieku do podlewania ogródka jest tylko chwytem reklamowym, bo po pierwsze w oczyszczalni nie ma miejsca na pompę pozwalającą na odpompowanie a po wtóre trzeba pamiętać że odciek odpływa w takich samych ilościach i czasie jak dostarczane są ścieki czyli po trochu i w najmniej przydatnym do podlewania czasie - "Kochanie jak skończysz kąpiel to krzyknij, pójdę podlać marchewkę"