Fiskus (za zachodnią granicą)
- Alina
Nadszedł w końcu dzień prawdy o finansach.
Bardzo bałam się rozliczenia podatkowego tutaj. Z jednej strony nieciekawe doświadczenia wywiezione z Polski na temat kontaktów z Urzędem Skarbowym, z drugiej bałam się problemów komunikacyjnych. Niemieckiego uczę się dopiero od roku i to raczej słownictwa medycznego, a nie finansowego, chociaż znam słowo podatek po niemiecku. Poza tym przepisy podatkowe nigdzie nie są łatwe w samodzielnym czytaniu.
Ale cóż zarobiłam - muszę się podzielić. A ponieważ w Niemczech podatek trzeba rozliczyć do końca maja czas prawdy nadchodził szybciej niżbym tego chciała. Wprawdzie jestem tutaj od czerwca i mogłabym w przyszłym roku rozliczyć się za okres półtoraroczny, ale przy tak niskich dochodach jak moje ( w końcu to stypendium, a nie wynagrodzenie) należy mi się zwrot podatku kościelnego.
Generalnie obowiązuje zasada że każdy kto zarobił 11.000 E rocznie na osobę ( limit 2017) musi się rozliczyć. Termin rozliczenia 31 maja 2017, a po tegorocznej zmianie przedłużono do 31 lipca 2017. Za każdy miesiąc zwłoki płaci się karę w wysokości 25 E.
Co ciekawe rozliczając się za pośrednictwem doradcy podatkowego, termin do złożenia rozliczenia za rok 2017 mija do końca lutego 2018 roku. Tak , to nie pomyłka. To 14 miesięcy od zakończenia roku !
Więc jeżeli ktoś się bardzo spóźni z rozliczeniem się , to opłaca się to zrobić przez doradcę podatkowego bo uniknie się kary.
Cóż więc zrobić. Do odważnych świat należy.
Posiedziałam wczoraj do 1 w nocy czytając trochę o podatku dochodowym od wynagrodzeń. Zgromadziłam formularze i rozpoczęłam.
Pierwsze miłe zaskoczenie. Rozliczenie roczne od pracodawcy bez względu na miejsce pracy dostaje się w tym samym formacie. Też mi rewelacja u nas też jest przecież PIT-11. Ale…
Tutejsze zeznanie roczne oprócz nazwy wiersza w opisie zawiera informację ( konkretny numer wiersza) , którą pozycję z rozliczenia pracodawcy należy wpisać do tej komórki. Czyli właściwie nie ma możliwości popełnienia błędu. W zasadzie praca mechaniczna.
Dopiero w części dającej możliwości odliczenia od podatku zaczyna się praca „twórcza”. Możliwości odliczeń od podatku są tutaj znacznie szersze niż w Polsce.
Przykłady:
- pracodawca nie zapewnia obuwia ochronnego. Kupuję sama i odliczam od podatku,
- dojazd do pracy powyżej 16 km ( u mnie jest to sieciówka do szkoły),
- ryczałt za poniesione koszty bankowe ( 16 E) w końcu wynagrodzenie jest płatne przelewem więc jakby jestem zmuszona do założenia konta,
-koszty związane ze szkołą np. podręczniki, kurs niemieckiego lub kwota wpłacona w szkole za materiały w postaci kserówek, laptop np. związany z pracą,
- ulgi na dzieci jeżeli nie otrzymuje się Kindergeld
-wydatki na pomoc domową i naprawy domowe
- Nadzwyczajne obciążenie, jak np. koszty związane opłatą domu opieki z chorobą, koszty związane z utrzymaniem potrzebujących członków rodziny
I szereg innych.
Trzeba uczciwie zaznaczyć, że polscy pracownicy uzyskują wyższe zwroty ze wzg na ponoszone przez nich wysokie koszty uzyskania (wynajem mieszkań, podróze do Polski itd.
Tyle teorii. Teraz praktyka.
W Internecie znalazłam adres urzędu. Przygotowałam trasę dojazdu i do dzieła.
Na miejscu zobaczyłam olbrzymi gmach z ciemniej cegły. Na pierwszy rzut oka budzi respekt i myśl , że stąd pochodzi powiedzenie „Sezamie otwórz się”,
W srodku żadnej ochrony, Pan z recepcji pokierował mnie dalej ( oczywiście jak w wielu przypadkach korzenie ze Śląska). Pomieszczenie dla oczekujących podatników malutkie i … nikogo. Szukałam maszyny do wybierania numerków i nic takiego nie było. Aż w końcu na ścianie zobaczyłam to coś. Wyglądało jak szpula na taśmę przy magnetofonie szpulowym. O… to właśnie tego szukałam. Jestem sama, ale trzymając niemiecki porządek pobrałam numerek. Zaraz na ekranie pojawiła się informacja do którego pokoju mam się udać.
Emocje osiągnęły szczyt.
W pokoju starsza Pani, uśmiechnięta zaprasza do zajęcia miejsca. Nie waham się i pakuję na krzesło. Znacznie uproszczonym niemieckim informuję po co przyszłam. Zadziałało. Pokazałam dokumenty od pracodawcy i próbę swojego wyliczenia. Pani rzuciła okiem zrobiła dwa próbne wyliczenia, uśmiechnęła się i stwierdziła ... nieżle. To był miód na moje serce.
Od razu poinformowała że jeżeli podatnik ma dochody w innym kraju unijnym to musi się również rozliczyć u siebie, a do niemieckiego urzędu dostarczyć zaświadczenie UE/EOG wydane przez polski urząd skarbowy. Dopiero całość dokumentów pozwoli na wydanie niemieckiemu fiskusowi decyzji o braku podatku, dopłaty lub zwrotu podatku. Tylko brak umiejętności językowych powstrzymał mnie przed komentarzem że wybieram decyzję o zwrocie podatku.
I to wszystko. Wizyta trwała 15 minut, wszystko przyjęte, poprawki nanosiła Pani od ręki na rozliczeniu, dopisała czego nie ujęłam . Żadnych pretensji, problemów, uwag w stylu że to mój problem, a Urząd nie od tego żeby uczyć. Nawet wielce niedoskonały język nie stanowił pretekstu do zaczepki, nie do odesłano mnie do doradcy podatkowego. Dziwny urząd. Cieszył się, że chcę się rozliczyć.
Głupio jakoś…
https://www.mieczewo.com/felietony/1630-fiskus-za-zachodni%c4%85-granic%c4%85.html#sigProId7fa73e1623