A w Hanowerze już wiosna.

Nie, nie jestem członkiem delegacji miasta Mosina oddelegowanym do Seelze . Ja, tutaj mieszkam.

Klimat inny niż u nas. Bardziej łagodny, z mniejszą różnicą temperatur ( min. I max. Dobowa), z wyższą wilgotnością i częstszymi, silniejszymi wiatrami.  Wiosna dociera tu szybko. Trawniki  pokryte są kobiercami z kwitnących krokusów ( taka moda w przynajmniej w moim rejonie),kępy przebiśniegów. Ptaki, a szczególnie kosy budzą dochodzącym przez otwarte okno świergotem już o 4.40. Świergot piękny, ale godzina pobudki  już nieco mniej.

Do łez w oczach doprowadził mnie przelatujący myszołów.  Przez moment myślałam, że jestem na Zawarciu. Ale niestety nie. Ciekawe czy ptaki tutaj świergoczą innym dialektem niż u nas ?

Ludzie pozrzucali cieplejsze kurki. Zagęściło się ponownie od rowerów. Pamiętam jak na początku patrzyłam na przymocowane w każdym zakątku miasta rowery i zastanawiałam się czy nikt ich nie kradnie. Bo jak tak można ? Niektóre nie były w żaden sposób zabezpieczone. Po prosu stały oparte o drzewo, ścianę, jakiekolwiek oparcie. Niestety od czasu do czasu kradną o czym świadczy np. pozostawiony tylko „szkielet” roweru.

Hanowerczycy kochają kwiaty. Od ponad miesiąca we wszelkich marketach pełno ofert doniczkowej wiosny. Pojedyńcze kwiaty, kompozycje domowe, ogrodowe i wszelakie. Najciekawsze, że tańsze niż u nas. Bukiet 20 ciętych tulipanów 4,99 € czyli szt po 1 zł , rododendrony (wysokość 40-50 cm) w doniczkach  4.99€ czyli ok. 20 zł, 3 kwitnące cebulki hiacyntów w jednej doniczce 1,49€. Dlatego kwiaty stoją wszędzie. Bywają też odmiany droższe niż u nas po przeliczeniu € na zł. Ale dla Niemców i tak nie stanowią one wielkiego wydatku.

W sklepach szał świątecznych artykułów, ale ponieważ trwa już od kilku tygodni nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Na samym początku jak się pojawiły (początek lutego) to właściwie były jeszcze poświąteczne gwiazdorki i przedświąteczne zajączki równocześnie. Osobiście mnie to nie zachwyca, bo święta tracą na swojej jeżeli atrybuty  i symbole tych świąt atakują zmysły tak długo, ale z drugiej strony niewielki to dla mnie problem. I tak pracuję we wszystkie świąteczne dni. Z ciekawostek Wielki Piątek jest tutaj świętem, dniem wolnym od pracy, Ale nie dla mnie jak wspomniałam. Plan dyżurów na kwiecień bezlitośnie pozbawił mnie złudzeń.

Lecz po pewnym namyśle stwierdziłam, że do nawet nie jest złe rozwiązanie. Bo cóż to za Święta bez Rodziny przy stole, tradycyjnych potraw itd. Chociaż coś z tradycji będę miała, ugotuję … jajka. A co jak szaleć to szaleć.