witajcie
Jak zamknięcie forum czeka na mnie, to napiszę kilka słów. Półmaraton w Grodzisku pewnie się zapamięta do końca życia bo raczej

w takich warunkach biegać już nie będę. Tak jak wcześniej zapowiadałem, pobiegłem dla przyjemności. Przyjemność ta była do 18-19 kilometra,
(tutaj zdjęcie na 2 kółku wbiegając do miasta:
www.fotomaraton.pl/pictures.php?Lang=PL&...ompType=21&RecNum=12 ) po tym dystansie czułem, że nogi mi się topią i asfalt i moje buty się zlepią zaraz... Później już było coraz gorzej. Nie walczyłem o wynik więc była wielka pokusa, abym zwolnił, abym po prostu przeszedł w marsz, ale jak widziałem kibiców to mi po prostu nie wypadało. Teraz jak sobie przypominam bieg to ostatnie kilometry biegłem zygzakiem od zraszacza do zraszacza. W centrum zaś wykorzystywałem moje baniaki nie do picia a do oblewania siebie. Straciłem dużo sił przez machanie, przybijanie piątek z kibicami. Michał był bardziej skoncentrowany na biegu. Teraz wiem że to nie były przelewki. (
www.fotomaraton.pl/pictures.php?Lang=PL&...CompType=21&RecNum=9
www.fotomaraton.pl/pictures.php?Lang=PL&...ompType=21&RecNum=11)
Parę razy chciałem wyrwać do przodu na 2 kole, ale jak słyszałem karetki to odpuszczałem. Widok leżącego kolesia na chodniku z kroplówką i z nogami w górze, studził moje zamiary. Raz jak wbiegałem na osiedle po tej spalonej słońcem obwodnicy chciałem dzwonić na pogotowie, bo mijałem gościa zwiniętego w pół próbującego utrzymać się na nogach. Wolontariusze byli szybsi.. Ostatnie 200 metrów to był sprint do mety

. Ani razu nie dopadła mnie zadyszka, hmmm czy to oznacza, że nie dałem wszystkiego z siebie? Tak nie dałem, bo to mogłoby się odbić na zdrowiu, No bo mam biegać przez całe życie, a nie zakończyć przygodę po połówce w Grodzisku (albo bieganie albo życie).
I teraz na koniec: Endomondo pokazało mi, że mam się nawodnić po 17 km prawie 4 litry. Powiem wam - w godzinę nie da się tego zrobić.

Tyle
pozdrawiam Biegaczy
Ja na Piłę już jestem zapisany.