Psychiatryk w Kórniku
- Łukasz
Około 60 osób wzięło udział we wczorajszym przedstawieniu kórnickiego teatru Legion. Spektakl odbył się w budynku szkoły podstawowej w Bninie.
Punktualnie o 19 widzów zaprosiła, w dość dosadny sposób, pielęgniarka, aby udali się do szpitala. Krzyczała do nas „A co wyście się wszyscy szaleju najadli?! Co to jest, profesor jest przemęczony! Ustawić mi się tu, i za mną!” Bardzo ciekawa forma, gdzie właśnie widzowie zostali potraktowani jako pacjenci szpitala psychiatrycznego. Zapewne niektórzy poczuli nieprzyjemny dreszcz, przebiegający im po plecach, i taki pewnie był zamiar twórców teatru z Kórnika. Wczorajszy spektakl to nie typowy bierny udział, jak to bywa często w takich formach kultury, gdzie siadamy na krzesełkach, i próbujemy przetrwać dwie godziny, i sprawić żeby nikt nie zauważył naszego ziewania. W sobotnim przedstawieniu widzowie byli zmuszenia do ciągłego poruszania się pomiędzy dwoma scenami. Na pewno nikt nie zasnął.
Jedna scena przedstawiała wnętrze szpitala psychiatrycznego w Moskwie, jeszcze z czasów zamierzchłych, kiedy w takich szpitalach zamykano indywidua niebezpieczne dla systemu. Natomiast na drugiej scenie działy się rzeczy niemniej ciekawe. Tam z kolei trwała dysputa pomiędzy profesorem a... delfinem i wielorybem.
O czym był sam spektakl? Pokrótce, dla tych których nie było. Część spektaklu odbywała się na sali w szpitalu psychiatrycznym w Moskwie. Widzieliśmy bardzo różnorodne postaci, albo też pielęgniarkę która dużą strzykawką próbowała uciszać zbyt głośnych pacjentów, a to z kolei im się za bardzo nie podoba, bo według ich teorii „zastrzyki powodują impotencję”. Pseudo wariaci opowiadali, krzyczeli, bali się, żartowali. Z tego ich jazgotu wynikało jednak wiele intrygujących prawd, można rzecz oświeconych. Występ kończył się zawsze piosenką Kaczmarskiego, którą wykonywał wariat, przy udziale gitary. Natomiast na drugiej scenie, gdzie zmuszani byli udawać widzowie, rozgrywało się jakby inne przedstawienie. Rosyjskiego profesora nawiedzały morskie stworzenia i przemawiały do niego ludzkim głosem. Ostrzegały go żeby ludzkość zmieniła się, bo chociaż jesteśmy istotami inteligentnymi to jednak zdążamy do zagłady. Delfiny i wieloryby miały własne postulaty. Jednym z nich było to, aby otworzyć wszystkie psychiatryki i zwolnić z honorami chorych. Każda taka scena była kończona występem baletu, składającego się z trzech dziewczyn, które tańczyły do piosenek Wysockiego.
Widzowie bawili się wyśmienicie. Jako że spektakl to groteska, było wiele okazji do śmiechu. Ale także do głębszej zadumy.
Występ zakończył się wspólnym odśpiewaniem Murów Kaczmarskiego.
Osobiście bardzo podobał mi się spektakl Legionu. Może po części sprawił to mój głód teatru, dziesięć lat nie brałem udziału w tej formie kultury. I bardzo ciekawy był także pomysł bardziej aktywnego udziału publiczności, traktowanej jako chorych. Może dzięki temu, chociaż w pewien sposób, mogli na własnej skórze odczuć, jak to było być wariatem w dawnej Moskwie.
„Przebudzenie”
Scenariusz Anna Łazuka – Witek, według prozy Włodzimierza Wysockiego „Życie bez snu”, z piosenkami Jacka Kaczmarskiego i Włodzimierza Wysockiego.
Tłumaczenie z rosyjskiego Wojciech Paszkowicz
Reżyseria Wojciech Kopciński
Scenografia Wojciech Kopciński
Choreografia Rusłan Curujew.
Asystent reżysera Katarzyna Nowaczyk
Osoby:
Grający na gitarze - Roman Jasiński
Chory I – Robert Jankowski
Chory II – Mikołaj Basiński
Chory III – Tomasz Kilarski
Chory IV – Jakub Ignasiak
Profesor - Wojciech Kopciński
Głos – Anna Łazuka – Witek
Delfin – Ewa Orawiec
Wieloryb – Anna Jarumkiewicz
Pielęgniarka – Joanna Ignasiak
Posługacz – Artur Buda
Inne Delfiny – Aleksandra Ignasia, Agnieszka Smolińska, Anna Wożnicka, Marysia Serafinek