Miotający Hufiec w Nowej Soli

13 sierpnia 2016 nasza drużyna brała udział w Pucharze Polski w petanque tripletów w Nowej Soli

Tak o tym wydarzeniu pisała lokalna prasa:

"W sobotę w Nowej Soli na placu pomiędzy mariną a stocznią odbyły się zawody Pucharu Polski w petanque tripletów. Zjechało do nas aż 35 zespołów z całej Polski, zawody trwały 12 godzin.

Stefan Bartkowiak, reprezentujący Śremski Klub Przyjaciół Petanque, główny organizator tej imprezy, do Nowej Soli tak duże zawody sprowadził już po raz drugi. Rok temu w Pucharze Polski grali u nas singliści. - Mając na uwadze dobrą współpracę z władzami samorządowymi i Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji w Nowej Soli, zwróciliśmy się ponownie z prośbą o pomoc w organizacji zawodów. Nasza prośba zyskała poklask i władze, samorząd, prezydent Tyszkiewicz i dyrektor Rogula wyrazili zgodę, stąd nasza wizyta tutaj – opowiada zapytany o to, dlaczego sobotnie zawody odbyły się akurat u nas.

Ci nowosolanie, którzy akurat w sobotnie przedpołudnie poruszali się ścieżką między portem a Parkiem Krasnala, przystawali i z zaciekawieniem przypatrywali się temu, co się na placu działo. Dużo ludzi, namioty, flagi, rażący w oczy wielki złoty puchar i ponad setka osób, które wykonywały jakieś tajemnicze ruchy, to wszystko ciekawiło, intrygowało. A do tego jakieś kulki, panowie z miarkami, rzuty, brawa, czyli pewnie jakiś sport. Faktycznie, sport, a polegający na umiejętnym, celnym rzucaniu. Ale nie tylko, petanque zawiera w sobie tak charakterystyczne dla wielu dyscyplin sportowych cechy, jak: strategia, ryzyko, odporność psychiczna zawodnika, kiełznanie emocji, liczy się również doświadczenie, ogranie w dużych imprezach, praca w zespole. To nie jest banalne rzucanie kulką w kulkę, lub kulką w pobliże innej kulki.

Wydawać by się mogło, że do takich zawodów najlepszy byłby plac płaski jak stół, wszak kulki lepiej by się toczyły, odbijały bez niespodzianek. A tu na placu kamienie, kamyczki...

- Większość zawodników, którzy tutaj przyjechali, jest mile zaskoczona jakością podłoża, na którym zawody są rozgrywane, bo boiska nie mają być proste jak stół i gładkie jak asfalt, tylko właśnie ma być trochę utrudnienia, im trudniej, tym lepiej. Aczkolwiek pewnie znajdą się tacy, którzy tych kamieni by trochę przebrali. Sam plac jest piękny, aż się prosi, żeby grać tu częściej, organizować zawody, może znajdą się osoby w Nowej Soli, które zainteresują się petanque, bo taka jest też idea organizowania zawodów na wyjeździe, są ośrodki, gdzie się grywa, ale odkrywa się też nowe – mówi S. Bartkowiak, z urodzenia kożuchowianin, gdzie mieszkał przez 17 lat, a z racji pracy odwiedzając Nową Sól, plac, na którym w sobotę odbywały się zawody, odkrył przypadkowo. Dodaje, że wielu z uczestników na widok, jak umiejscowiony jest plac, tuż przy Odrze, żałowało, że nie wzięło ze sobą wędek.

W Nowej Soli zagrało w sobotę 35 drużyn, przyjechali z całej Polski: Białegostoku, Gdańska, Gorzowa, Wrocławia, Jedliny-Zdrój, Żywca, Katowic, z Wielkopolski, pojawili się także goście z Berlina. - To może nie jest ta najbardziej ścisła czołówka krajowa, bo  w tej chwili rozgrywane są zawody we Francji i na obóz pojechało kilkanaście osób z Polski, niemniej ci, którzy dzisiaj tu grają, ze względu na rangę tych zawodów, to bardzo dobrzy zawodnicy – ocenia S. Bartkowiak.

Zwycięzcy nowosolskich zawodów, zespół w składzie: Kamil Orpel, Ryszard Kowalski i Maciej Rymarz z Jedliny, prócz splendoru, nagród i pucharu dali jasny znak swoich umiejętności, pokonując aż 34 pozostałe zespoły.

Zawody rozgrywane są systemem opracowanym na podstawie programu komputerowego, który kojarzy pary grające ze sobą, zlicza punkty, oblicza klasyfikację. Po pięciu rundach wyłoniona zostaje najlepsza szesnastka, potem ósemka, czwórka, półfinał i finał.

- To jest dziewięć godzin czystej gry, dniówka, bolą nogi, trzeba włożyć sporo wysiłku – mówi organizator zawodów.

- Próbujemy wśród nowosolan zaszczepić modę na tę grę, koło Parku Krasnala aż się prosi zrobić boisko czy dwa, mieć możliwość wypożyczenia kul. Myślę, że są nawet tutaj ludzie, którzy mają kule, ale nie bardzo wiedzą, co z nimi zrobić. My chcemy właśnie takim turniejem pokazać, że taka dyscyplina funkcjonuje, zachęcić do grania – mówi S. Bartkowiak.

A w boules mogą grać wszyscy, co pokazały sobotnie zawody, obok dorosłych mężczyzn były starsze panie, była młodzież, starsi panowie, młode kobiety. W Polsce mamy ok. 35 klubów z licencją, szacuje się, że w naszym kraju w boules gra ok. 20 tysięcy ludzi. Dla porównania, we Francji jest ponad 600 tys. licencjonowanych graczy, oprócz tego amatorzy. W Polsce bardzo silnym ośrodkiem jest Dolny Śląsk, potwierdziły to także sobotnie zawody, które zawodnicy stamtąd zdominowali. Dlaczego akurat Dolny Śląsk? Po wojnie do Wrocławia i na Dolny Śląsk trafiło wielu repatriantów z Francji, którzy przywieźli ze sobą kule do gry.

Stefan Bartkowiak nie kryje, że ma zamiar za rok w Nowej Soli po raz trzeci zorganizować duży turniej. Ma nadzieje, że nowosolanie do tego czasu zdążą na tyle nauczyć się grać w petanque, by wziąć udział w imprezie.

Marek Grzelka"

źródło: Tygodnik Krąg