Darmowe rowery w Mieczewie – radość czy zmartwienie?
- Alicja Andrzejewska
Pod koniec lipca, po ciekawych wydarzeniach zorganizowanych przez Koło Gospodyń Wiejskich Mieczewo z okazji Tour de Pologne, pojawiły się w naszej wsi cztery DRooMy, czyli Darmowe Rowery Małomiasteczkowe z Mosiny.
Można korzystać z nich bezpłatnie, by pojechać do sklepu, na przystanek itp. To także sposób na poprawę zdrowia, ochronę środowiska i integrację naszej społeczności. Jednak rowery dostępne dla każdego bezpłatnie i bez żadnego nadzoru budzą także kontrowersje. Dlaczego? I skąd w ogóle taki pomysł?
Historia darmowych rowerów nie jest łatwa do odtworzenia. Można jednak wyróżnić kilka etapów i inicjatyw, które wpłynęły na rozwój tego pomysłu. Pierwsze próby udostępniania rowerów publicznie miały miejsce w latach 60. XX wieku w Europie, gdzie grupy anarchistyczne i ekologiczne malowały rowery na biało i rozstawiały je na ulicach, zachęcając ludzi do ich wspólnego użytkowania. Miały być one alternatywą dla zanieczyszczających powietrze samochodów oraz symbolizować wolność i solidarność. Prawie wszystkie zostały jednak wkrótce rozkradzione, a kolejne wersje tej inicjatywy wprowadzały już systemowe rozwiązania nadzoru nad tym, gdzie rowery się znajdują.
W latach 90. XX wieku powstały pierwsze systemy wypożyczania rowerów oparte na stacjach dokujących i opłatach abonamentowych lub kaucyjnych. Jednym z pionierów był duński projekt Bycykler, który zapoczątkowano w 1995 roku w Kopenhadze. Rowerzysta musiał wpłacić kaucję w wysokości 20 koron duńskich, aby odblokować rower z dokującej stacji i mógł go zwrócić w dowolnym miejscu w mieście. W ostatnich latach nastąpił gwałtowny rozwój systemów rowerów publicznych na całym świecie, dzięki postępowi technologicznemu i rosnącej świadomości ekologicznej. Wiele miast wprowadziło systemy oparte na kartach magnetycznych, aplikacjach mobilnych, GPS i płatnościach elektronicznych, które ułatwiają dostęp do rowerów i ich monitorowanie.
Są to systemy zaawansowane technologicznie i kosztowne zarówno na etapie przygotowania jak i eksploatacji, dlatego poza dochodami z opłat za ich użytkowanie, często noszą barwy sponsora przedsięwzięcia, np. Santander Cycles – publiczny system wypożyczania rowerów w Londynie. System został uruchomiony w 2010 roku, kiedy burmistrzem Londynu był Boris Johnson, dlatego rowery nazywane są potocznie “rowerami Borysa”. Obecnie system jest sponsorowany przez bank Santander, a rowery posiadają czerwone elementy.
Sponsorzy zainteresowani są jednak szerokim zasięgiem, a zatem przede wszystkim wielkimi aglomeracjami. Jak by to jednak było, gdyby i mieszkańcy mniejszych miejscowości mogli czerpać korzyści z publicznie dostępnych rowerów? I co zrobić, aby były one naprawdę ogólnodostępne, być może nawet bezpłatne? Taką myślą kierowali się wolontariusze mosińskiej Jadłodzielni, która pozyskuje produkty spożywcze z nadwyżek zakupowych, z pozostałości po większych wydarzeniach lub które ze względu na krótki okres przydatności do spożycia nie nadają się już do sprzedaży. Zostają one wystawione w publicznie dostępnej lodówce, a niektóre – po przetworzeniu – zasilają akcję Mobilnego Punktu Wsparcia, który w okresie zimowym przy Dworcu Letnim w Poznaniu oferuje pomoc osobom w kryzysie bezdomności. Jeśli można bezpłatnie dzielić się jedzeniem, dlaczego nie dać drugiego życia przedmiotom?
W czerwcu 2021 roku w pewnym ogrodzie w Mosinie powstał prototyp roweru społecznego. Stary, czerwony rower, kupiony onegdaj w Czaczu, został pomalowany na czarny mat i oklejony różową taśmą. Pomysłodawcom chodziło o to, by nikt tak brzydkiego roweru nie chciał ze sobą zabrać. We wrześniu 2021 do inicjatywy włączyli się mosiński samorządowcy i ruszył projekt Darmowych Rowerów Małomiasteczkowych, wspierany aktywnie przez mieszkańców przekazujących rowery oraz pasjonatów przygotowujących je do udostępnienia w przestrzeni miejskiej. Wszystkie pozyskane rowery przemalowywane są na czarno z żółtym otaśmowaniem i oznakowane logo DRooM. Dzięki gronu entuzjastów, z brzydkiego prototypu powstał świetny projekt – unikalny na skalę kraju i o założeniach, przez wielu uznawanych za szalone – rowery udostępniane bezpłatnie i bez jakiegokolwiek technicznego nadzoru: bez aplikacji, bez stacji, bez rejestracji.
Poza dostarczaniem mieszkańcom możliwości skorzystania z publicznego roweru, projekt ma budować poszanowanie dla rzeczy wspólnych, wzmacniać stosunki dobrosąsiedzkie, a także pozytywne nastawienie do roweru, jako środka komunikacji. Jak piszą organizatorzy na Facebooku, od momentu powstania projektu DRooM spotyka ich wiele fantastycznych sytuacji. Od początku liczono się z uszkodzeniami rowerów wynikającymi z ich użytkowania (przebitymi dętkami, urwanymi pedałami, poluzowanymi łańcuchami itp.) lub powstałych wskutek ich dewastacji. W pewnym momencie skala szkód okazała się jednak na tyle znacząca, że zaczęło brakować środków na ich naprawy, a nieraz także i sił. Rowery stały się zbyt łatwą ofiarą poalkoholowych wybryków i zwykłych kradzieży części. I w takim właśnie momencie pojawiła się osoba, która wspólnie z synem z własnej inicjatywy poszukuje rowerów w przestrzeni miejskiej, sprawdza je i naprawia. Dzięki zaangażowaniu tego duetu, ich środków finansowych czasu i pracy, kolejne rowery wracają na drogi. Ktoś inny, poruszony ich przykładem, oddał do projektu kolejne, sprawne rowery. W ten sposób nakręca się spirala działania opartego na zaufaniu, chęci dzielenia się, współpracy, szacunku do drugiego człowieka i przyrody.
Działacze Jadłodzielni, usłyszawszy o naszych staraniach integracji mieczewskiej społeczności wokół przejazdu kolarzy Tour de Pologne, postanowili także mieczewianom sprawić prezent w postaci czterech czarno-żółtych rowerów, które od 29 lipca dostępne są dla wszystkich w naszej miejscowości. Po skorzystaniu z roweru najlepiej pozostawić go na stojaku rowerowym lub w innym dobrze widocznym miejscu. W Mieczewie były dotąd cztery stojaki rowerowe: na placu zabaw, przy świetlicy, przy sklepie spożywczym „U Marioli” oraz przy dawnym „Kubusiu”. Staraniem sołtyski i Rady Sołeckiej kolejny stanął niedaleko leśniczówki.
Podobnie jak to miało miejsce w Mosinie, także w naszej miejscowości pojawiają się głosy wyrażające wątpliwości, czy będziemy potrafili z nich korzystać. Na potwierdzenie słuszności tych obaw nie trzeba było zresztą długo czekać: w jednym z rowerów zniknęła nakrętka na wentyl, przez co nie nadawał się do jazdy. Z drugiej strony, początki bywają trudne. Może więź społeczna, wzajemny szacunek i szlachetna postawa choćby niektórych pozwolą przetrwać i rozwinąć się tej inicjatywie i innym, podobnym. Ostatecznie może zwycięży zdrowy rozsądek i prosta kalkulacja: przy niespełna tysiącu mieszkańców nie stanowimy rynku wystarczająco dużego dla większości usług działających na zasadach komercyjnych, czyli odpłatnych. Jeśli więc wspólnie nie udowodnimy naszej otwartości i przychylności do rozwiązań ekonomii społecznej, to rowery do użytku mieszkańców i podobna infrastruktura (bezpłatna czy nie) prawdopodobnie w ogóle w Mieczewie nie powstanie.
Mamy możliwość, że dbając o to, co zostało nam podarowane i wykazując zaangażowanie w dalszy rozwój tych inicjatyw, w prosty sposób udowodnimy, że warto myśleć o kolejnych inwestycjach w Mieczewie. Aż samo się prosi, by w kolejnym kroku wystąpić z wnioskiem do gminy o zainstalowanie stacji samodzielnej naprawy rowerów, nieprawdaż?
Źródła:
https://www.bikester.pl/info/historia-roweru/
https://en.wikipedia.org/wiki/Copenhagen_City_Bikes
https://www.hiptravelguide.com/go/hip-guide-to-amsterdam/amsterdam-tips/the-white-bicycles/