Nasza klasa

Nasza klasa to hasło, które podbiło Polskę. Pamiętam, że zwłaszcza na początku funkcjonowania tego serwisu, za każdym razem, gdy wchodziłam do biura rachunkowego bądź sklepu, ekrany komputerów były niebiesko-zielone. Wszyscy maniakalnie poszukiwali znajomych z podstawówki, liceum czy kolonii, a nawet swoich współpracowników, sąsiadów i klientów. Serwis jak najbardziej spełnił swoje powołanie i setki tysięcy ludzi odnalazło przyjaciół ze szkolnej ławki. Szybko też, niestety, Nasza Klasa zaczęła wywoływać kontrowersje stając się narzędziem nadużyć. Sama zresztą zrezygnowałam po około roku z obecności na portalu. Zdążyłam odświeżyć kontakty z wybranymi osobami, wykorzystałam więc odpowiednio możliwości serwisu i postanowiłam się "ewakuować".

 

Mój dzisiejszy wpis sprowokowany został przez film, który wczoraj obejrzałam i który to nosił tytuł wspomnianego portalu. Nie chcę pisać o filmie "Nasza Klasa" w dziale z recenzjami, ponieważ dużo ważniejsze od samego filmu, gry aktorskiej, zdjęć czy muzyki, są wydarzenia, o których opowiada. I o zgrozo, są to wydarzenia, które miały miejsce w rzeczywistości. I mogły się wydarzyć gdziekolwiek, nawet – w szkole w Kórniku, którą mijamy codziennie. Problem dotyczy molestowania chudego, cichego nastolatka, okularnika, który nie radzi sobie na WF-ie. Takich nastolatków można by znaleźć pewnie w każdej klasie w każdej szkole. Są oni zazwyczaj ofiarami szykan ze strony klasy, a szczególnie tzw. liderów klasowych, czyli wysportowanych, wygadanych i dość urodziwych osobników. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to zjawisko naturalne: tak było, jest i będzie. Owszem – kiedy chodziłam do podstawówki i szkoły średniej też mieliśmy w klasie chłopaka, który był ofiarą niewybrednych dowcipów i poszturchiwań ze strony kolegów, czasem też obrywał porządniej. Takie jest szkolne prawo dżungli.

Wczorajszy film jednakże zszokował mnie i uświadomił, jak bardzo zmieniła się szkoła, młodzież i chyba cały świat wokół nas. Joosep, wspomniany kozioł ofiarny swojej klasy, szykanowany był codziennie psychicznie i fizycznie, przez całą klasę, która dała przyzwolenie kilku "liderom" do gnębienia chłopaka. To niesamowite jaki mur milczenia wyrósł wokół Joosepa. Znalazł się tylko jeden kolega, który z konsekwencją stawał w jego obronie, przez co sam również był obiektem tortur odbywających się często przy chichotach koleżanek z klasy. Swoją drogą, dziewczęta wyglądały na co najmniej 10 lat starsze niż w rzeczywistości. I zakładam, że nie był to błąd doboru obsady filmowej. Dziś 15-latki wyglądają na wiele starsze, prowokacyjnie ubrane i umalowane kobiety.

Film pokazuje wiele zjawisk psychologicznych. Przerażające jest to, jak cała klasa, czyli około dwudziestu osób wyposażonych we własne mózgi, daje się uwieść trzem prymitywnym kolegom. Nie jedna z tych osób zapewne chętnie przerwałaby spiralę przemocy, ale niestety tak to już w szkole jest, że nikt nie chce się wyłamywać z szeregu, zwłaszcza, gdy grozi to odrzuceniem i co więcej szykanowaniem przez resztę stada. Zdumiewająca jest również niemoc nauczycieli, którzy nie cieszą się już żadnym autorytetem, którzy bezradnie rozkładają ramiona, podczas, gdy świadoma swych praw młodzież wyzywająco patrzy im w oczy. I wreszcie, to, co smuci najbardziej – absolutna nieświadomość rodziców, którzy nie mają pojęcia, jak wygląda życie ich nastoletnich pociech.

Oglądając film, odniosłam wrażenie, że Joosep przyzwyczaił się do roli kozła ofiarnego, wyrobił sobie pancerz. Jednakże, kiedy agresja i pomysłowość gnębicieli przekracza granice (film naprawdę jest szokujący...) ofiara staje się katem. Pęka coś w umysłach upokorzonych chłopaków, którzy dnia następnego przychodzą do szkoły z bronią i z zimną krwią zabijają kilkanaście osób, w tym oczywiście torturujących ich kolegów.

Wiem, zdradziłam zakończenie. Ale jego tak naprawdę można się było domyślać. O takich historiach zdarza nam się czytać w prasie. I wydawać by się mogło, że to nie dotyczy nas: tu i teraz, że takie rzeczy to tylko w Ameryce. Nieprawda. Opisana historia wydarzyła się w Estonii. W rzeczywistości takiej jak nasza, polska.

Przeglądając więc nasz rodzimy portal, warto pamiętać, że "Nasza Klasa" to trochę taki wehikuł czasu. Przenosi nas do ery związywania sznurówek nie lubianemu koledze, surowych nauczycielek, które nie wahały się dać linijką po łapach, rodziców, którzy mieli więcej czasu i nic nie uszło ich uwadze, do czasów, kiedy o prawach ucznia się nie mówiło i kiedy to w gazetach wiało nudą w porównaniu z dniem dzisiejszym...

PS. Film do obejrzenia w kinie internetowym Iplex: http://www.iplex.pl/vod/p519-nasza_klasa.html