Ja sobie poradzę
- Tomek
Wywiad z p. Mirką Kolankiewicz (MK) kandydatką na radną z Mieczewa
Mieczewo: W swoim blogu pisze Pani: „Radny powinien angażować się w życie gminy, inicjować pomysły i stać na straży dobra społeczności lokalnej.” Dlaczego dopiero na miesiąc przed wyborami „ujawnia się” Pani?
MK: Dostałam zaproszenie od pana Jacka Rogalki z Mosiny, który jest kandydatem do Rady Miejskiej w Mosinie z KW Nowoczesna Rzeczpospolita Mosińska. Najpierw wystąpił on z zapytaniem do mojego teścia, który mieszka w Mieczewie od lat, zna go wielu ludzi i dzięki temu miałby szanse na poparcie. Teść jednak ze względu na swój wiek odmówił i zapytał mnie, czy nie chciałabym spróbować.
Przyznam, że na początku przestraszyłam się – jest to wielka odpowiedzialność. Wychodzę z założenia, że jak coś robić to na 100%, a nie na 50%. Zawsze działałam społecznie i zawsze brakowało mi możliwości zrobienia czegoś ponad określone zadania. Bycie radną dałoby mi określone spectrum możliwości. Jestem osobą, która potrzebuje takiego „dopalacza” z zewnątrz.
M: A kiedy w ogóle się to zaczęło, tzn. kiedy teść przyszedł do Pani z tym pomysłem?
MK: Miesiąc temu. Nie wydaje mi się jednak, że jest to istotne czy ja w danym temacie jestem tydzień, rok czy pięć lat – ważne jest to, że mieszkam tu i teraz. Dla mnie liczy się ten czas. Chciałabym móc wykorzystać go jak najlepiej, zwłaszcza, że mieszkam w Mieczewie i nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać.
M: A jak wygląda kwestia Pani dotychczasowych działań?
MK: Wiele zrobiłam na rzecz ludzi niepełnosprawnych i ich aktywizacji społecznej. W tym temacie się spełniałam. Po otrzymanej propozycji pomyślałam jednak czy nie wyjść poza to. Może potrafiłabym zrobić coś więcej, rozwinąć swoje możliwości w ramach innych działań.
M: Czy aktywizacja ludzi niepełnosprawnych związana była wyłącznie z Pani pracą? Czy udało się coś zrobić dla tego środowiska na terenie gminy?
MK: Bardzo długo współpracowałam z Fundacją Św. Królowej Jadwigi z Puszczykowa. Fundacja ta prowadziła projekt „Pełnosprawny Sukces”. W nakręconym wówczas filmie przekonywałam innych niepełnosprawnych, że można żyć normalnie i budować dom nawet poruszając się na wózku inwalidzkim. Niestety wiele niepełnosprawnych osób uważa, że do niczego się nie nadaje i powinni siedzieć w domu. Ja tak nie uważam. Jest mi trudniej z pewnych względów, ale zdrowi ludzie mają innego typu problemy. Jeden nosi okulary, ja mam wózek – bywa.
Wiem też, że na terenie gminy działa kilka stowarzyszeń. Moim zadaniem będzie dotrzeć do nich przed wyborami, zapytać o ich oczekiwania,
Dodatkowo na uczelni, w której pracuję, zajmuję się studentami niepełnosprawnymi – pozyskiwaniem takich osób, pomaganiem przy składaniu wniosków itp. Jestem ich pierwszym kontaktem.
M: Skoro jesteśmy przy temacie szkolnictwa – na ile jest Pani świadoma problemów z powołaniem zespołów szkół w Rogalinie i Rogalinku? Jakie jest Pani zdanie na ten temat?
MK: Nie znam do końca zasadności rozwiązania, w którym miałyby zostać powołane dwa zespoły szkół. Zgadzam się natomiast z tym, co powiedziała na spotkaniu pani burmistrz – gimnazjaliści powinni jeździć do szkoły w Mosinie. Chociażby dlatego, że to uczy życia.
M: Kwestia szkół w Rogalinie i Rogalinku to przykład jednego z problemów gnębiących mieszkańców naszej wsi i nie tylko. W jaki sposób zamierza Pani rozpoznać inne potrzeby mieszkańców, biorąc pod uwagę fakt, że nie można polegać wyłącznie na internecie?
MK: Mam w planach „pielgrzymkę” po domach Mieczewian na początku listopada. Każdy dostanie ode mnie wizytówkę, każdego zaproszę na wybory. Mieszkańcy otrzymają również informację o moim blogu internetowym. Jeśli okaże się, że są osoby, które nie mają dostępu do internetu i potrzebują innego źródła informacji, zapewnię je w inny sposób. Może to być dodatkowe spotkanie. Jeśli uda mi się wygrać wybory, będę chciała, by odbywały się regularne spotkania w klubie w zależności od potrzeb moich oraz mieszkańców. To ważne, by otrzymywać od ludzi informacje. Już teraz jestem wdzięczna, że z komentarzy na moim blogu mogłam dowiedzieć się wielu rzeczy.
M: Blog sprawdza się?
MK: Tak. Aczkolwiek usłyszałam zarzuty, że pytam mieszkańców o ich potrzeby. Przecież ja mam reprezentować Was, nie siebie. Mam być Waszym głosem. Posługując się przykładem wody – sama nie jestem nią zainteresowana, ale skoro jest taka potrzeba, będę działać. Chcę wiedzieć co się dzieje.
M: Woda, gaz, kanalizacja, drogi – to są tematy, które ludzi najbardziej interesują. Co wg Pani jest najważniejsze dla Mieczewa?
MK: Po spotkaniu wiejskim stwierdzam, że właśnie te wymienione sprawy. Nie mówię, że jestem specjalistką w tych tematach i na wszystkim się znam, ale na pewno chcę działać.
M: A jak wygląda Pani koncepcja na integrację mieszkańców?
MK: Na początek fajnie by było zorganizować dla dzieci imprezę mikołajkową. Tym bardziej, że jako wieś mamy do dyspozycji 1000 PLN na tego typu cele. Chętnie podejmę współpracę odnośnie innych pomysłów, mogę podjąć się części organizacyjnej, dotarcia do ludzi.
M: Zintegrowanie mieszkańców może być dużym wyzwaniem...
MK: Uważam, że nie ma sensu wymyślać pewnych rzeczy od nowa, skoro niektóre z nich świetnie się sprawdzają. Spójrzmy na przykład Radzewic. Systematycznie organizowane są tam imprezy dla młodych małżeństw, dla nowych mieszkańców w celach zapoznawczych i integracyjnych. I zawsze jest tak, że część osób przyjdzie, a części wcale to nie zainteresuje. Nie mamy do końca wpływu na to, kogo takie imprezy będą „kręcić”. Ale niech by chociaż 30-40% tego chciało to już jest od czego zacząć. Chciałabym, żeby Mieczewo nabrało nowego ducha.
M: Czy ma Pani wokół siebie osoby, które te wszystkie działania wspierają?
MK: Wsparcie to mój mąż – ma dużo fajnych pomysłów. Również teść, który mieszka tutaj od wielu lat i bardzo dobrze zna mieszkańców. Jest on dla mnie ważnym punktem wsparcia. Zakładam, że gdyby sądził, że się nie nadaję, nie zaproponowałby mi startu w wyborach. Dla mnie jest to kolejny etap sprawdzenia siebie, pokazania swoich możliwości. Ja sobie poradzę. Na wszystko jest sposób.
M: Na ile ocenia Pani swoje szanse zostania radną?
MK: Realne szanse będą, jeżeli Mieczewianie pójdą na wybory w dużej ilości. Nie wiem, na ile mogę się czuć zagrożona przez innych kandydatów. Według mnie najważniejsze jest, by kandydat miał kreatywność, siłę walki, moc sprawczą. Ja nie muszę być specjalistą od kanalizacji, tylko muszę wiedzieć jak dotrzeć do informacji. A to akurat potrafię.
M: Na koniec jeszcze jedno pytanie: zakładając, że nie wygra Pani wyborów, czy ma Pani zamiar kontynuować to wszystko, o czym dziś rozmawialiśmy?
MK: Tak, ponieważ bardzo podobają mi się pomysły związane głównie z integracją. Po spotkaniu, które odbyło się odnośnie wszystkich bieżących problemów nabrałam poczucia ważności sprawy. Skoro tutaj mieszkam, chętnie spotkałabym się z tymi wszystkimi ludźmi i spróbowała jakoś pomóc. Chciałabym działać dla mieszkańców Mieczewa. Mam na to czas.
M: Życzę zatem realizacji planów. Dziękuję bardzo za rozmowę.
MK: Dziękuję.