Nasz nowy sąsiad
- Alina

Pewnego ranka spostrzegłam blisko ogródeczka lekko rozkopaną ziemię. No cóż, pomyślałam, Avil uczy się zakopywać kromki chleba „na zaś”. Zachwycona nie byłam, ale to nie koniec świata. Mała korekta i rozwiążemy problem.
Następnego dnia były już 2 dwa rozkopane miejsca. Oho! Nie dość, ze uczy się kopać, to jeszcze dzieli kromki na części. No tak. Młody pies to rozwojowy. Dzień później następne odkrycie. Wprawdzie rozkopane miejsca pozostały w tej samej liczbie, ale za to urosły. Pojawiły się kopczyki. To już nawet taka blondasa jak ja zorientowała się, że mamy gościa o sympatycznej nazwie krecik.
Ustalenie źródła kopczyków to pikuś. Ale rozwiązanie dylematu czy to dobrze, czy źle dla ogrodu to materiał na rozprawę doktorską. Szkodnik to czy przyjaciel ?
Oczywiście najbliższe źródło wiedzy to Internet. A tam ile osób tyle opinii. To samo w sprawie ewentualnego wyproszenia gościa.
Przyjęłam salomonowe rozwiązanie póki nie szkodzi to przyjaciel. A że lubię ogród naturalistyczny to pomyślałam, że uzyskałam następny element, może mało dekoracyjny, ale na pewno „eco”. Nie przeszkadza mi lekko wyrośnięty, łąkowy trawnik to i kopczyk przeżyję. Gorzej jak mi się krecik rozkręci i zrobi sobie slalom po trawniku. Zobaczę.
Uspokojona sensownym ( dla mnie) rozwiązaniem wróciłam do książki. Ale moja psina wcale nie była zadowolona z takiego rozstrzygnięcia. „Ooooo Pańcia niedowidzi chyba” pomrukiwał całe przedpołudnie Avil , po czym od gadania przeszedł do pracy nad moim wzrokiem.
W ciągu 5 minut miałam ok. 30 cm kreci kopczyk, a pod nim dziurę 50cm x 40 cm i głęboką na ok. pół metra. Nooo. Teraz już widziałam. To już nie trawnik „eco”, ale najzwyklejszy plac budowy, a przy nim krecie metro.
No i kto teraz jest szkodnikiem ?
https://www.mieczewo.com/k%c4%85cik-braci-mniejszych/1334-nasz-nowy-s%c4%85siad.html#sigProIdc2c3439b05