ŁUKASZ SZNURA :: MASZYNISTA
***
Boże, ale jestem nawalony. Ale ja już nie umiem inaczej, boję się. Tylu ludzi, ja za nich wszystkich odpowiadam. Setki osób, tyle istnień. Jeśli za zabójstwo człowieka idzie się do piekła, bo tak mówił ksiądz na kazaniu, to co dzieje się jeśli uśmiercisz setkę? Cholera jasna! A mogłem zostać na wsi! Miałbym spokój, a tak to co, tylko zszargane nerwy, łapska się trzęsą. Gdzie mnie też wygnało? Do miasta się chciało, do świateł, do sklepów otwartych przez całą dobę, do kina chciałem chodzić. Ale też miałem pomysły. Na wsi spokój, ptaszki ćwierkają, drzewa szumią, jest zielono, cudnie. I jakie ładne dziewczyny, i takie proste, zwyczajne, a nie te miastowe, jakieś dziwne, tylko im picie w głowie, chodzą w śmiesznych ubraniach. I dlaczego jak na mnie patrzą to tak krzywo się uśmiechają? Czy jestem jakiś szpetny, czy co? U mnie na wsi mówili, że ładny ze mnie chłopak. Przecież chyba nie wychodzi mi z butów słoma. Garbaty ani szczerbaty też nie jestem. Nie wiem co z nimi jest nie tak. Boże, jeszcze tylko 20 minut i będę na miejscu, w Poznaniu. Dwadzieścia lat już prowadzę tę lokomotywę, i nic tylko jadę i jadę, i patrzę na te drzewa, te brudne i obdrapane domki. Tak jak mówiłem, już ze dwadzieścia lat prowadzę tę starą lokomotywę. Robotę od razu po technikum złapałem, wtedy to była fucha i pełen szacunek. Mięso bez kolejki i zawsze tylko najlepsze kęsy. Nie to, co dzisiaj! Dzisiaj to śmieją się z kolei. Że niby to wiocha, że niezadbana, że wszędzie w pociągach syf. Trochę w tym racji, ludzie czasami cisną się po dziesięciu w przedziałach. A kible to już katastrofa, rzygać się chce jak tam wchodzę. Szkoda słów. No, ale takie czasy, państwo już tyle nie daje, co kiedyś, kiedyś było inaczej, może lepiej. Tak więc jadę już tym pociągiem, teraz to tylko 10 minut mi zostało do ostatniej stacji. Kieruję tą kupą złomu, tym potworem ze stali, a ręce mi się trzęsą, chociaż w żyłach już mam pół litra gorzały. Bo od dziesięciu lat piję, regularnie. Jeżdżę tylko w nocy, i boję się. Boję się, że coś się może stać, że będzie wypadek, że ktoś zginie, a ja pójdę za karę do piekła, jak powiada ksiądz na ambonie. Dlatego popijam, tak na nerwy tylko. Jadę i chlup, tak żeby nikt nie widział. Już mam opracowaną technikę picia, wódkę wlewam do termosu, w którym zawsze mam trochę kawy. I mieszam to wszystko. Lubię ten termos, jest ładny, taki srebrny, dostałem go od żony na gwiazdkę. Nikt chyba się nie domyśla, że popijam, zresztą wielu u mnie w pracy popija. Taka robota, że nerwy są, to coś trzeba robić, niektórzy pigułki łykają, a inni nie wytrzymują i odchodzą. Ale co ja jakaś baba jestem, że będę tabletki brał? Odejść też nie mogę, bo żona i dzieciaki, trzeba na chleb robić. A kto mi niby da? Żebrać nie będę, tego mnie ojciec nie uczył. No to sobie jeżdżę i popijam, profilaktycznie. Flaszka mi na noc starczy, to chyba jeszcze nie jest tak źle. Dobrze się czuję, szybko myślę, mam sokoli wzrok, a to jest najważniejsze w tej pracy, co nie?
O kurwa! Szybko hamulec! Ja pierdolę! Skąd on się wziął?! Przecież przed chwilą go nie było! Co to jest? Polonez? Jebany polonez, już dawno powinien być na złomie, pierdolony zabytek PRLu! No i niedobrze, przypierdoliłem w niego. Ale tylko w tył. Trzeba wyjść i sprawdzić co z pasażerem, może należy pomóc. Ale nie! Przecież ja jestem pijany, jak bela. Co tu robić? Boże, Matko Boska, wszyscy święci! Co robić? Przecież mnie z roboty wywalą! Dzieciaki z głodu poumierają! Chryste! Że też ja piłem! Trzeba było zostać w domu dzisiaj, zrobić sobie wolne. O już wiem! Tam są krzaki, jakieś pół kilometra, tam pójdę, schowam się, pomyślę. Jednak nie jestem taki trzeźwy jak jeszcze mi się zdawało, krzywo idę, potykam się o tory, zaraz się wypieprzę i będzie draka, bo sobie coś rozwalę. O nie! Policja! Słyszę, jadą na sygnale. Są już blisko! Muszę się pospieszyć. Gdzie mam fajki? Cholera zostawiłem w pociągu. Boże, jakbym teraz zapalił, wszystko zaraz by mi się w głowie ułożyło. Posiedzę w tych krzakach i pomyślę, co dalej. Ale tu przyjemnie, taki jakby mech jest na ziemi. Jaki on miękki, położę się na chwilę, dam odpocząć sercu, bo chyba zaraz wysiądzie, tak szybko napieprza. Ogarnęła mnie senność. Chwilę tylko poleżę. Chwilę...
copyright(c) by Łukasz Sznura
Napisane około pięć la temu
.?.